piątek, 5 września 2025

Zaraza - Przemysław Piotrowski, czyli co dalej panie Brudny

Igor Brudny powraca. I w sumie więcej nie trzeba pisać. Chyba nawet większe emocje niż kiedyś oczekiwanie na kolejny tom Forsta albo Chyłki. Bo Piotrowski nie zawodzi. Trzyma kurde poziom i choć przecież nie sili się na fajerwerki, wcale nie powtarza wciąż tego samego. Cykl będę więc na pewno kontynuował, bo autor wyprodukował już zdaje się dwa kolejne tomy.
 

Wraz ze zniszczeniem sierocińca, wydawało się, że Brudny wreszcie odetchnie, pozbędzie się swoich demonów. Musi jedynie dojść do siebie, bo po wybuchu jest człowiekiem, któremu nikt nie wróży powrotu do służby. Łóżko, wózek, rehabilitacja, wściekłość... No co zrobić. 

Pomimo ograniczeń, podejmuje się odnalezienia siostry zrozpaczonej dziewczyny, która prosi go o pomoc. Wszystko jednak wskazuje na to, że jego śledztwo łączy się z tym, które prowadzi Julka. Ona z kolei szuka wampira, który spuszcza krew z młodych dziewczyn. On musi trochę ukrywać przed otoczeniem to, że stara się jak najszybciej stanąć na nogi, ona znowu ma nieźle pod górkę w środowisku ludzi, którzy niekoniecznie akceptują jej pomysły. Partnerka Brudnego wreszcie zyskuje w cyklu dla siebie trochę więcej miejsca, wychodzi z cienia i to wychodzi na plus.


Wyjście ze śpiączki i powrót do sił w dość krótkim czasie może wywoływać wrażenie trochę naciągania historii, ale w konwencji kryminału widzieliśmy już niejedne cuda. Ja do "Zarazy" nie mam zastrzeżeń, fabuła wciąga, różne komentarze dotyczące światka politycznego, czy też decydenckiego dość celnie punktujące największe bolączki. To właśnie jest tytułowa zaraza - uważanie się za kogoś lepszego, obojętność wobec zła wobec tych na dole, a zamiatanie win tych co są na górze. 

Uwaga - znowu będzie dość brutalnie i krwawo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz