Szaleństwo. 4 godziny nocnego grania w planszówkę, przy świadomości, że następnego dnia wstajesz o 6 rano. Ale z taką ekipą nie mogłem sobie tego odmówić.
Po intensywnym dniu, należy się odrobina relaksu. Na spotkaniach, która od jakiegoś czasu udaje nam się organizować jako Piastowski Klub Planszówkowy, nie zawsze udaje się pograć tyle ile by się chciało. Na szczęście jednak zawsze na podorędziu mam jeszcze kilku innych mianiaków :) Nie byłem pewny w co będziemy grać tego wieczoru, choć nastawiałem się właśnie na ten tytuł.
Jest w czym wybierać bo znajomy jest nie tylko maniakiem kupującym mnóstwo gier, ale od dłuższego czasu również o nich pisze. Zajrzyjcie na BoardGamesAddiction Tomasz niejako sponsoruje ten wpis.

Dlatego na zakończenie notki coś muzycznego. Z pierwszego wpisu.
A co powiem o Eldritch Horror? Nie mam wielkiego doświadczenia z planszówkami wymagającymi długich nasiadówek (no może poza nielicznymi próbami w Talisman), więc trudno mi to do czegoś porównywać, ale pewne rozwiązania jako żywo przypominały mi opisywany już T.I.M.E. Stories: znowu mamy do czynienia z kooperacją, gdzie wykonujemy pewną misję, podobnie wybieramy postacie z określoną ilością cech, podobnie wyglądają walki z potworami. Podobieństw trochę jest, ale są też różnice.