Kontynuujmy więc kącik muzyczny dla wrażliwców.
A dla odmiany coś mocnego i męskiego na najbliższe dwa wieczory. Będzie filmowo. Ach i jeszcze kryminał czeski w kolejce :)
Janusza Radka lubię od dawna, ale pierwsze zauroczenie nastąpiło chyba właśnie przy piosenkach z tekstami Haliny Poświatowskiej. I oto teraz, w rocznicę jej urodzin i przy obchodzonej w tym roku 50 rocznicy śmierci, ukazuje się kolejna płyta, w całości wypełniona kompozycjami do jej poezji. W klimacie trochę inna, mniej kameralna, bardziej nowoczesna, ale może to i dobrze, bo jest jakimś świeżym spojrzeniem na te teksty. Czy ta wrażliwość będzie odpowiadać młodemu pokoleniu, czy w zestawieniu z tymi elektronicznymi klimatami nie będzie zgrzytać?
Mam wrażenie, że o dziwo wszystko tu jest na miejscu. Choć wolałbym bardziej unplugged, wyciszone, z naciskiem na tekst, na emocje, to muszę przyznać, że tych emocji tu nie brakuje i nagle to wszystko nabiera trochę inne głębi. Zwłaszcza, że sięgnął nie tylko do tych bardziej znanych o uczuciach, ale również do tych bardziej filozoficznych. Nie ma więc jak by to ktoś haniebnie upraszczał "babskiego wzdychania", ale są piękne słowa o pragnieniu życia, pełni, bliskości, sensu. Kilka tekstów znaliśmy już z poprzednich nagrań, teraz zabrzmią jakby na nowo (choćby Kiedy U-kochanie). Pięknie zabrzmią. Powiedzmy bowiem od razu - magię za każdym razem tworzyła nie tyle sama melodia, instrumenty, ale przede wszystkim wokal i interpretacja Janusza Radka. I to chyba dlatego macham ręką na tą elektronikę, odrobinę kakofonii, wsłuchuję się w to co wyprawia z tymi słowami, ile nadaje im barw, odcieni, ile wydobywa z nich uczuć.
Poddał się więc pewnemu eksperymentowi, oddał pola Adamowi Drzewieckiemu, ryzykując, że jego głos zniknie w tych wszystkich klawiszach, chórach. Ale nie zniknął. I brzmi to naprawdę ciekawie.
Posłuchajcie sami. Zerknijcie na stronę kimtyjestesdlamnie.pl. Jest płyta, jest konkurs i co ważne są koncerty. Dwa razy było mi dane - niezapomniane przeżycie (relacje do odnalezienia w zakładce przesłuchane). I wyglądam kolejnej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz