piątek, 23 czerwca 2017

Roznegliżowane - Iva Procházkova, czyli jaka była naprawdę?

Wydawnictwo Afera i Julia Różewicz, która tłumaczy szefująca firmie i tłumacząca powieści z czeskiego, trzymają rękę na pulsie. Premiera drugiej części kryminalnego cyklu miała miejsce w grudniu, a w maju już jest u nas :)
To się nazywa tempo!
Pierwszy tom, czyli "Mężczyzna na dnie" podobał mi się bardzo, choć rozumiem głosy, mówiące o tym, że bliżej mu do obyczaju, niż do kryminału. Prohazkova rzeczywiście ciekawie kreśli tło, historie ludzi prowadzących śledztwo i tych, którzy znaleźli się w jego kręgu, opisuje ludzkie słabości, emocje, niejednokrotnie mające znaczący wpływ na to co się stało. Policja musi przebijać się przez milczenie, kłamstwa, własne podejrzenia i hipotezy, by wreszcie w którymś momencie stwierdzić, iż są na właściwym tropie. Czasem zrobią to za późno i zginą kolejne osoby, ale przecież tak właśnie się zdarza. Dla mnie to właśnie świadczy o realizmie tych powieści: to nie jest na siłę budowanie sensacyjnych fajerwerków, tylko mozolne, rutynowe poszukiwania rozwiązania zagadki, ukarania sprawcy, z nieodłączną koniecznością udowodnienia mu winy. I tak jest o tym razem.

"Roznegliżowane" dzieją się w Pradze, dla tych którzy byli tam (tak jak ja nie tak dawno), to dodatkowy smaczek, okazja do rozpoznawania miejsc i błądzenia po mapie. Wszystko zaczyna się od znalezienia ciała młodej dziewczyny, ale mimo, że z początku wszystko wydaje się proste - niedaleko tego miejsca znaleziono rozbity samochód z potencjalnym sprawcą, potem cała sprawa zacznie się coraz bardziej komplikować. Podinspektor Marián Holina intuicyjnie będzie odrzucał kolejne prawie pewne tropy, bo wciąż mu będzie czegoś brakowało, coś pozostanie niejasne. Policjanci zanurzą się w świat nocnych klubów, azjatyckich targowisk, a opinia publiczna, wstrząśnięta kolejnymi morderstwami, na chwilę zostanie wybita z rytmu przygotowań do świąt Bożego Narodzenia.
Bez pościgów, strzelanin, całej tej na siłę budowanej akcji i budowania napięcia. I właśnie dlatego, że to jest tak inne, może ciut spokojniejsze, ale przecież z nie mniej intrygującą zagadką w tle, podobało mi się tak jak przy pierwszym spotkaniu z Holiną. Przyglądamy się kolejnym postaciom, ich zeznaniom, ale również temu co myślą o prowadzonym śledztwie i wśród tych poplątanych nitek sami musimy znaleźć tę prawidłową. Ciekaw jestem czy Wam się to uda. Przyznaję się, że udało mi się odgadnąć finał jedynie połowicznie. 
Mocną stroną kryminałów Prohazkovej jest okazanie ciekawych psychologicznie postaci oraz skomplikowanych relacji między nimi. Dzięki temu wcale nie jest tak łatwo zapomnieć o niektórych wątkach, mimo, że skończyliśmy lekturę i znamy rozwiązanie zagadki. Choćby sprawa opieki nad kimś kto po wypadku ma umysł małego dziecka, kto stracił dawne umiejętności i sprawność. Albo zmieniająca się moralność, szokująca starsze pokolenie, a dla młodych, nawet gdy sprawia im pewne dylematy, jest oczywistością. Tak, zdecydowanie: warto sięgnąć po cykl Czeskie Krymi wydawany przez Afera   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz