czwartek, 27 kwietnia 2017

Słowik - Kristin Hannah, czyli niebezpiecznie jest słuchać audiobooków

Niebezpiecznie jest czasem słuchać książek w wersji audio, szczególnie w samochodzie. Doświadczyłem dziś tego jadąc do pracy, gdy słuchając końcówki "Słowika", czytanego przez Danutę Stenkę, musiałem co chwila ocierać łzy z oczu. Nawet zastanawiałem się, czy nie zjechać na pobocze. Kto by przewidział takie efekty książek audio.
A przecież rozpoczynając przygodę ze "Słowikiem", wciąż powtarzałem sobie: e tam, co Francuzi mogą wiedzieć o cierpieniu w trakcie wojny, przecież u nich było w miarę bezpiecznie i spokojnie. Całą opowieść o dwóch siostrach, których decyzje postawiły w tak różnych sytuacjach, odbierałem jako dość lekko napisany, przesłodzony wyciskacz łez dla pań, gdzie musi być nieszczęśliwa miłość, tęsknota, i wreszcie upojne noce w ramionach ukochanego. No i najwyżej gdzieś w tle wojna. 
Powoli jednak wciągałem się w tę historię. To już nie były puste, przesadzone emocje i dylematy, ale kawałek prawdziwego życia, dramaty, które zmuszały do cholernie trudnych decyzji, strach, który wręcz paraliżował, determinacja, dzięki której można było zrobić coś zupełnie heroicznego.



Przestałem zastanawiać się nad tym jak wyglądały realia we Francji i w Polsce, porównywać skalę zagrożenia, czy cierpienia. Gdy ginie ktoś na naszych oczach, gdy aresztują kogoś bliskiego, gdy wokół ciebie dzieją się rzeczy absolutnie nieprawdopodobne, a przeżycie każdego kolejnego dnia, zapewnienie nawet najprostszych spraw jak jedzenie, ubranie, ciepło w domu, stają się coraz trudniejsze, to zawsze jest dramat, którego raczej trudno nam zrozumieć. Możemy sobie gdybać, mówić jak to bylibyśmy odważni, jak to nigdy byśmy nie pozwolili... Czy naprawdę byśmy potrafili?
Dwie siostry: Vianne i Isabelle. Tak wiele je dzieli, tak bardzo ich drogi się rozeszły. Jedna poukładana, z córką, mężem, gospodarstwem na głowie, a druga, młodziutka, to wciąż trzpiot, który kieruje się emocjami, porywem serca. Wojna je do siebie zbliży, ale potem znowu podzieli... Jak bardzo się kochają i potrzebują, zrozumieją dopiero wtedy, gdy nie będą mogły się spotkać. A przecież rozstawały się w takim żalu, w złości. Tyle gorzkich słów padło. Gdy jedna chce bowiem jak najspokojniej przeżyć pod okupacją, nie ściągać na siebie zagrożenia, druga ma to kompletnie w nosie. Uważa starszą siostrę za tchórza, osobę kompletnie bierną. Nawet my byśmy chętnie użyli takich etykietek. O jak bardzo takie oceny są mylne pokazuje dalszy ciąg historii jaką funduje nam autorka.
Powieść była inspirowana prawdziwą postacią młodziutkiej łączniczki, która wielokrotnie ratowała strąconych nad Francją lotników, organizując im nie tylko schronienie, ale i kanał przerzutowy z powrotem. Ale to nie jest przecież jedynie opowieść o Isabelle, choć w dużej mierze ona właśnie jest narratorką. Dzięki postaci jej siostry, ale również innym umieszczonym tą wątkom, to poruszający hołd dla wszystkich tych osób (szczególnie kobiet), które w trudnych czasach próbowały na swój sposób robić coś dobrego, nieść pomoc innym (choćby ratując żydowskich sąsiadów). Nie walczyły z bronią w ręku, więc nie były nagradzane orderami, często ich czyny nie są pamiętane. Kristin Hannah przypomina, ile trzeba było odwagi, ile trzeba było znieść, by na coś takiego się zdecydować. To nie jest wizerunek bohaterek bez skazy: one cierpią, przeżywają kryzys, rezygnację, może nawet czegoś żałują, wolałby umrzeć niż np. znosić przesłuchanie, kochają, nienawidzą... Są takie zwyczajne. I jednocześnie nadzwyczajne. 
Dobrze udało się rozłożyć emocje w tej opowieści - wzruszającej, chwilami wstrząsającej, ale jednocześnie nie dołującej. Dzięki tym dwóm kobietom, jesteśmy w stanie dostrzec jak wiele można znieść. Dla miłości. Aby ją chronić, aby o nią walczyć, aby ją potem budować. Ona daje siłę i leczy potem rany.  

"W czasie wojny robiłyśmy to, co do nas należało, a gdy się skończyła, pozbierałyśmy kawałki i zaczęłyśmy życie od nowa.”

Można było mocniej? Pewnie tak. Jest tu coś odkrywczego. Nie. Ckliwe i banalne? Chwilami. Ale przecież czasem potrzebujemy takich dość prostych, poruszających historii.  

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie miałam okazji słuchać audiobooków, jakoś nie bardzo przekonuje mnie taka forma obcowania z książka. Ale szykuje się długi wyjazd na majówkę więc może się skuszę na spróbowanie swojej przygody z audiobookiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie korzystam regularnie, ale na samotną podróż autem albo na podróżowanie komunikacją w zimie, na dłuższą przechadzkę z punktu do punktu to idealne rozwiązanie. Nie każdy tekst i nie każdy lektor "chwyci", ale miałem już takie perełki, że chyba nawet bardziej podobała mi się wersja słuchana niż sam tekst. A słuchowiska jakie bywają smakowite!!!

      Usuń
  2. Kilka dni temu przeczytałam tę książkę i nie kryję, że zdarzyło mi się trochę przy niej zapłakać. Mega piękna i wzruszająca historia. Jestem ciekawa, jak odebrałabym ją właśnie w postaci audiobooka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuta Stenka świetnie interpretuje tę opowieść. Czuć rozpacz, przerażenie, ale i nadzieję...

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o audiobooki, doceniam ich zalety, ale zdecydowanie wolę klasyczne czytanie, trzymając książkę w dłoni. No i preferuję tradycyjne, drukowane wydania zamiast elektronicznych, choć biorę pod uwagę przesiadkę na ebooki w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też najbardziej lubię papier. E-booki to raczej wygoda na wyjazdy albo okazja do przeczytania czegoś, czego w normalnym wydaniu nie mam - w sumie e-booki tańsze. A audio? Na pewno nie zastępuje mi czytania, raczej je uzupełnia, jest trzecią formą kontaktu z książkami, chyba najrzadszą. Choć naprawdę zdarzały mi się perełki w audiotece

      Usuń
  4. Już trochę czytałam o tej książce, ale dopiero Twoja opinia sprawiła, że będę jej szukać...może w bibliotece. We Francji inne realia wojny, ale dramaty ludzkie zawsze mają ten sam jednostkowy wydźwięk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam. Ostatnimi czasy wpadło mi w ręce trochę takich bardziej "kobiecych" książek i muszę przyznać, że zaczynam rozumieć czemu są tak popularne

      Usuń