Julia Roberts i George Clooney, a za kamerą Jodie Foster. Gdy taki zestaw pojawia się w filmie obok siebie, oglądalność jest zapewniona, szkoda tylko, że scenarzyści uznali, że już nie muszą się specjalnie wysilać nad kwestiami jakie mają oni wypowiadać. Coś, co miało trzymać w napięciu, ogląda się kompletnie bez emocji, a z całej historii w głowie pozostaje nawet nie tyle główna intryga, co przemyślenia na temat tego jak wyglądają współczesne media i czego oczekują widzowie.Jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu, gdyby w telewizji pojawił się facet, który bierze zakładników, pewnie nie mogłoby to pójść na wizję. A nawet gdyby poszło, na pewno reakcje widzów byłyby inne. Co to się z nami porobiło - znieczulica jakaś, że szukamy sensacji, nie próbując dotrzeć do przyczyn tego aktu. Facet z bronią, z materiałami wybuchowymi i nikogo nie obchodzi co go do tej desperacji popchnęło?
Po co więc całe show, śledztwo prowadzone prawie na żywo, skoro mało kogo to interesuje? Co z tego, że szef firmy jest czarnym charakterem, skoro widzów telewizji mało to wzrusza. Ciekawi ich tylko to, czy facet kogoś zastrzeli czy nie. Oto dzisiejsze media: dostarczyciele papki, rozrywki, tabloidowych uproszczeń.
A sam film? Średniak. Niestety tym razem jako reżyserka Jodie Foster niespecjalnie się popisała. Zresztą Julia Roberts w roli producentki też nie.
Ciekawe jak uda mi się dzisiejszy wieczorny seans.

Jodie Foster jedynie reżyseruje ten film. Nie przypominam sobie, by też w nim występowała, ale może się mylę, bo pamięć jest zawodna, a ja oglądałam go w zeszłym roku. Tak czy tak, główną rolę żeńską, producentki programu, gra przecież Julia Roberts.
OdpowiedzUsuńha ha, rzeczywiście zafiksowałem się na Julii Roberts, a napisałem o Foster i potem połączyłem obie... ech naprawdę powinienem przestać pisać po nocach. poprawiam. Dzięki!
Usuń