Po raz pierwszy
chyba zdarzyło się, że wyjeżdżając na konferencję nie ustawiłem nagrań w
dekoderze i zastanawiam się czy nie przegapię jakichś odcinków
serialowych, na które poluję. Między innymi ten hiszpański. Wciąż szukam
jakichś kryminalnych klimatów - raz jest lepiej, raz gorzej. "Wiem kim
jesteś" mimo pewnych dłużyzn wciągnął i jeżeli tylko nie obawiacie się w
serialach o zbrodni wątków obyczajowych, intryg między kilkoma
postaciami, to i Wam może przypaść do gustu. Amerykańskie produkcje na
pewno mają większy budżet, ale też są pełne schematów, wolę więc
pooglądać mniej znane twarze i spróbować czegoś ciut innego. Na oku mam
jeszcze serial rumuński, z kryminałami więc nie zwalniam.
Konferencja
powoli dobiega końca, robię sobie już plany kulturalne na kolejne dni,
ale też mimo zmęczenia, z radością przeżywam kolejny pobyt w Krakowie.
Może jakaś kolejna notka się pojawi? Zdjęć trochę jest.
Wróćmy jednak do "Wiem kim jesteś".
Znika
młoda dziewczyna. Ślady jej krwi policja znajduje w rozbitym aucie
znanego adwokata. Tyle, że on po wypadku twierdzi, że ma amnezję i nie
można mu nic udowodnić. Mężczyzna znał się z ofiarą, wcześniej
wielokrotnie bronił różnych ludzi wykorzystując przed sądem argument
utraty pamięci, wszystko więc wydaje się bardzo podejrzane. Co ciekawe
jednak większość wątków kręci się wcale nie wokół śledztwa prowadzonego
przez policję, ale wokół bliskich i znajomych dziewczyny. Próbujemy
odtworzyć to co działo się przed jej zniknięciem, rozgryźć relacje,
ewentualne motywy poszczególnych postaci. Prawne sztuczki, procedury, a z
drugiej strony namiętności i emocje. Kto kłamie, kto coś ukrywa (rawie
każdy), a komu naprawdę zależy na ujawnieniu prawdy?
Całkiem
sympatycznie się to ogląda, choć mam wrażenie, że scenariusz zbytnio
rozciągnięto i to co ma wywoływać napięcie, czy zaskoczenie, przestaje
nas tak bardzo podniecać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz