środa, 28 czerwca 2017

Melodrama - Lorde, czyli czym do cholery miały by być te idealne miejsca

Dziś rano jadać w strugach deszczu autostradą zamiast zwyczajowego audiobooka katowałem starego dobrego Bruce'a, ale przecież o jego kultowej płycie już pisałem, po powrocie postanowiłem poszukać innej muzycznej inspiracji. Już nawet innej energetycznie, bo Bruce był potrzebny rano, a teraz, w ten upał trzeba czegoś bardziej leniwego, a jednocześnie klimatycznego. 
I mam!
Po raz kolejny wyłazi na wierzch jak późno odkrywam to co dla hipsterów i wszystkich z młodszego pokolenia oczywiste w muzyce - młodziutka dziewczyna z Nowej Zelandii przecież nie jest debiutantką, ale gwiazdą chwaloną na całym świecie. Za kilka dni będzie na Openerze, a mi pozostaje słuchać jej najnowszej płyty. 
I mimo, że pop nie jest dla mnie jakoś szczególnie ulubionym gatunkiem, z przyjemnością odkrywam, że nawet w muzyce rozrywkowej można dołożyć coś ciekawego od siebie, jakąś własną wrażliwość, urozmaicenia gatunkowe, poważniejsze teksty. To nie musi być bezmyślne powielanie schematów. Miłość, rozstania, tęsknota? I owszem, ale jak ona o tym śpiewa, jakich słów używa.
No i ten głos.
Chwilami prawie jak Kate Bush, miejscami dużo elektroniki i niby utwory prawie klubowe, a ona sobie pozwala śpiewać delikatnie niczym Norah Jones, w innym miejscu rapuje. Nie boi się eksperymentować, tak jakby do utworów będących potencjalnymi przebojami do radia, z premedytacją daje tekst, który tam nie zostanie puszczony. Dziwne to połączenia - niby taneczne w warstwie muzycznej, ale też bardzo emocjonalne, poetyckie w jej interpretacji.  
Jest różnorodnie, ale całość o dziwo wydaje się tworzyć przemyślaną całość, tak jakby pokazywanie swoich różnych stanów emocjonalnych, humorów - taka jestem i nie udaję, nie dam się wepchnąć w jakąś szufladkę. Jest zarówno lirycznie i bardzo dynamicznie. Od electro-pop, przez R&B, czy ballady. Zdecydowanie - bardzo dobrze się tego słucha. Płyta warta uwagi. Zwłaszcza jeżeli się pamięta jej młody wiek. 




Every night, I live and die
Feel the party to my bones
Watch the wasters blow the speakers
Spill my guts beneath the outdoor light
It's just another graceless night
I hate the headlines and the weather
I'm 19 and I'm on fire
But when we're dancing I'm alright
It's just another graceless night

Are you lost enough?
Have another drink, get lost in us
This is how we get notorious, oh
'Cause I don't know
If they keep tellin' you where to go
I put my bass out to the radio, oh

All of the things we're taking
'Cause we are young and we're ashamed
Sends us to perfect places
All of our heroes fading
Now I can't stand to be alone
Let's go to perfect places

Every night, I live and die
Meet somebody, take 'em home
Let's kiss and then take off our clothes
It's just another graceless night

'Cause all of the things we're taking
'Cause we are young and we're ashamed
Sends us to perfect places
All of our heroes fading
Now I can't stand to be alone
Let's go to perfect places

All the nights spent off our faces
Trying to find these perfect places
What the fuck are perfect places anyway?
All the nights spent off our faces
Trying to find these perfect places
What the fuck are perfect places anyway?
All the nights spent off our faces
Trying to find these perfect places
What the fuck are perfect places anyway?

2 komentarze:

  1. Zainteresował mnie ten wpis. Niestety wciąż słucham muzyki a nie słów - moja biegłość językowa kuleje. Muzyka jak muzyka - niestety nie złapałem bakcyla.
    Mi bardzo podobał się album "Overgrown" Jamesa Blake'a (mieszkam w 3m więc aż się prosi wizyta na Openerze ale robota...).
    Z moich odkryć z warstwą tekstową to jednak polskie Taco Hemingway (mimo że nie lubię HH) i Król.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, i Ty mnie inspirujesz do poszukiwań. Sprawdzę sobie Króla w większej dawce i TH (choć też nie lubię HH). Słucham tak różnych rzeczy, w zależności od nastroju, że potem te moje wpisy muzyczne rzeczywiście od sasa do lasa. Niby najczęściej sięgam po rzeczy cięższe, a patrząc na notki najbardziej przeżywam (i wtedy piszę notki) gdy natrafiam na coś dla wrażliwców (Kortez itp.). A Lorde daj szansę, tylko sprawdź inne utwory niż te co wrzuciłem. Może Writer in the dark?

      Usuń