sobota, 19 października 2024

Cztery żywioły magii, czyli kwartet znowu w akcji

Drugie spotkanie książkowe czterech autorek, z których każda dostarcza dłuższy tekst według pewnego klucza. Cztery pory magii z autografami Anety Jadowskiej, Magdaleny Kubasiewicz, Marty Kisiel i Mileny Wójtowicz poszło u nas w styczniu za ładną wylicytowaną kwotę na WOŚP, mogę więc obiecać, że w przyszłym roku będzie podobnie bo nasz egzemplarz znowu podpisały wszystkie cztery autorki :)

Tym razem kluczem są żywioły, każda z pań bierze na warsztat swój wybrany i funduje tekst, który jest premierowy, żadne tam odgrzewane kotlety. I choć każdy jest trochę inny, fajnie jest zestawić je ze sobą, zobaczyć całość tego konceptu.

Jeżeli mam porównywać z książką sprzed roku - zdecydowanie tamtą stawiam ciut wyżej, co nie znaczy że jest mniej ciekawie. Może po prostu tym razem wyobraźnia podsunęła autorkom pomysły, które mnie tak bardzo nie zaskoczyły i nie wciągnęły?



W każdym z tych opowiadań to kobiety są bohaterkami, one wiodą prym, są tą siłą, która ma przeciwstawić się jakimś zagrożeniom. Nie są superbohaterkami, czasem potrzebują czyjegoś wsparcia, ale dzięki przyjaźni, potrafią poradzić sobie nawet z największą trudnością. 

Milena Wójtowicz daje nam ciekawą historię o tym, że dar panowania nad jakimś żywiołem (w tym przypadku wiatru), wcale nie jest łatwy do kontrolowania, że tego trzeba się uczyć. Nasze emocje, zranienia, mogą niestety spowodować, że ta cząstka magiczna, bierze górę i staje się niszczycielskim żywiołem.
Ciekawe, ale mam wrażenie, że nie poznałem bohaterek zbyt dobrze, to chyba materiał, który warto by rozbudować.


U Marty Kisiel niby sytuacja podobna (no chyba że ktoś czytał opowiadanie z Cztery pory magii), ale tu bardzo pomocny okazuje się humor i odrobina szaleństwa jakim zwykle wypełnia swoje teksty autorka. Rewitalizacja "po polsku", czyli zalanie betonem pewnego ryneczku, okaże się początkiem katastrofy, której będą próbowały przeciwdziałać Filomena, Kira i Tomira. 

U Magdy Kubasiewicz motywem przewodnim jest ogień. W Krakowie dochodzi do serii podpaleń, a Helena ogniowa czarownica pracująca w straży pożarnej, od początku wyczuwa, że sprawa ma podłoże w magii i może okazać się bardzo groźna. Tu moim zdaniem najwięcej się dzieje, mamy sporo akcji. 

Wreszcie Aneta Jadowska. Wyspa na Bałtyku, zew od morza, tajemnica rodzinna, morskie legendy, magia… Dla Mary mogłyby to być wakacje życia, gdyby nie jeden szczegół – musi odnaleźć szczątki swojego ojca, inaczej ten nigdy nie zazna życia wiecznego. Chyba najwięcej tu klimatu, czegoś wciągającego, najbardziej baśniowego w tym tekście.

Nie wiem czy łatwo byłoby mi po pewnym czasie wskazać moje ulubione opowiadanie z tego zbioru. Pewnie na świeżo, wybrałbym tekst Marty Kisiel, ale każde ma w sobie coś interesującego. W dwóch przypadkach możecie już poszukać czegoś jeszcze z tymi postaciami, a kto wie, może doczekamy się również kontynuacji w większej porcji? Wcale nie miałbym nic przeciwko.

Polecam. A jeżeli lubicie opowiadania to potem szukajcie zbiorów wydawnictwa SQN, z tymi samymi autorkami (i innymi, bo grono liczniejsze), czyli Hardej Hordy (już 3 tomy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz