piątek, 22 sierpnia 2025

Skrzat. Nowy początek, czyli a podobno jesteś na to za duża

Wróciłem z kilku dni wędrowania, pewnie będzie ciężko przyzwyczaić się do normalnego rytmu, ale póki nie ma pracy, zasiadam jeszcze do bloga i na dziś mam coś familijnego. 
 

Co prawda oficjalna premiera dopiero 19 września, może jednak uda się Wam zapolować na jakieś pokazy przed tą datą? Cieszy odradzanie się kina familijnego w Polsce, bez zadęcia, dydaktycznego smrodku, ale przygodowego, opowiadającego o ważnych dla młodych sprawach. Choćby jak tu: o żałobie, o nowej szkole, przyjaźni i zaufaniu. 

Tak jak drażnią mnie produkcje podobno dedykowane starszym (tu brakuje jakiegoś mądrego przekazu, zwykle to tylko wygłupy i imprezowanie, czasem kac w obliczu tragedii), to w przypadku młodszych zaczyna być coraz fajniej. I choć jeszcze czasem drażnią pewne sztuczności (ech ta banda prześladowczyń), to ogląda się to raczej bez uczucia zażenowania. Ba - jeżeli pójdziecie razem z pociechami, jest o czym potem porozmawiać, a to ważne. Po prostu za mało czasu spędzanego razem, rozmów, mocno potem wpływa na to że młodzi ludzie tracą kontakt z rodzicami i mają coraz więcej problemów. 



Krótko o fabule: 
Jedenastoletnia Hania po przeprowadzce z tatą do innego miasta musi odnaleźć się w zupełnie nowym środowisku. Śmierć mamy, do której była bardzo przywiązana, wciąż jest dla niej bardzo bolesna choć mało rozmawia o tym z tatą. Oboje udają, że niby jest już dobrze, choć każde z nich wciąż przeżywa to na swój sposób. Dla Hani początek w nowej szkole jest bardzo trudny - jej fascynacja opowieściami opowiadanymi przez mamę o skrzatach leśnych nie przysporzyła jej sympatii, uznano ją za dziwaczkę, a w dodatku grupka prześladująca wszystkich słabeuszy wzięła ją także na swój cel. By z nimi wygrać, musiałaby udowodnić, że skrzaty istnieją, ale jak to zrobić? 

I to trochę z pomocą przychodzi jej kolega z klasy, również padający ofiarą różnych szyderstw i nieprzyjemności. Razem mogą zdziałać dużo, bo ona wie sporo o zwyczajach skrzatów, a on ma talent do wynalazków. Dzięki przyjaźni, oboje też nabierają pewności siebie, stają się bardziej otwarci. Tylko czy to wystarczy by osiągnąć coś w co nikt w dzisiejszym świecie nie wierzy? 

 

Nie ma humoru takiego jak choćby w Za duży na bajki, to raczej historia w której stawia się na przygodę i emocje jakie przeżywają bohaterowie, pozostawieni trochę przez dorosłych sobie sami - jakoś sobie muszą poradzić. A przecież przejście od dziecięcych iluzji, wiary że wszystko będzie idealnie, do świata w którym wydaje się że więcej wygra się przemocą i szyderstwem, wcale nie jest łatwe.

Jak dla mnie - całkiem pozytywne kino. Niegłupie, nie infantylizujące. Ładne zdjęcia (współpraca z Czechami), dobra gra dwójki młodych aktorów (Amelia Golda i Maksymilian Zieliński), no i fajna, ciepła rola Arka Jakubika - to plusy produkcji Krzysztofa Komandera, które warto wymienić. 

Gdy mówią ci: jesteś na to za duża, zapomnij, musisz zrozumieć z czego warto zrezygnować, a co ma dla ciebie wartość, której chcesz bronić. Bo czasem warto.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz