piątek, 10 stycznia 2025

Przeprowadzę cię na drugi brzeg - Justyna Dąbrowska, czyli rozmowy o porodzie, traumie i ukojeniu

No to pozostańmy jeszcze trochę w klimacie wczorajszej notki. Ta scena gdy główna bohaterka rodzi, w tłumie innych pracowników, gdzieś na stercie ziemniaków, kompletnie w warunkach urągających piękna tej chwili wydawać się może pieśnią przeszłości, przecież żyjemy w innych czasach, nowoczesnych, świadomych praw kobiet, ceniących sobie nowe życie. To dlaczego dla tak wielu kobiet w Polsce, poród kojarzy się z jakimś bardzo trudnym przeżyciem, a nie z tym co piękne i do czego by chciały wracać myślami?

O tym m.in. jest jedna z ostatnich książek Justyny Dąbrowskiej. Buduje ona swoje książki z rozmów i tak w większości jest i tym razem, choć spora część rozmówczyń jest dużo bardziej anonimowa i nie są przyzwyczajone chyba do wywiadów, szczególnie tak osobistych. Zgodziły się jednak, mając wrażenie, że może ich historie mogą komuś pomóc. Nie jako wybicie z głów przyszłych matek marzeń o wspaniałej chwili, którą można zaplanować i przeżyć bez cierpienia, a raczej jako wołanie że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.



Jest w tym ból, jest rozczarowanie, jest trauma, z którą trudno sobie poradzić, jest nawet poczucie winy, bo personel często wszelkie kłopoty przerzuca na "brak współpracy" matki. Rozmówczynie same zgłosiły się do autorki gdy dowiedziały się, że zbiera takie wywiady, ale pewnie było jej łatwiej bo część z nich wcześniej przyszła do niej do gabinetu psychoterapeutycznego, szukając pomocy.
Trudno to się czyta, a jeszcze większe wrażenie robi gdy uświadomisz sobie, że to nie jest kwestia braku szczęścia i jednej placówki, że nie są pojedyncze historie, ale doświadczenie wielu kobiet, które traktuje się jako osoby "chore", którym każe się leżeć, podejmuje się za nie decyzje, traktuje przedmiotowo, poddaje procedurom medycznym nie pytając o zdanie i nic nie wyjaśniając, odbierając godność ludzką i odrobinę prywatności, którą chciałyby w tak intymnej sytuacji jeszcze dla siebie zachować. Tłum studentów na sali porodowej, wchodzenie i wychodzenie, wydawanie szorstkim tonem poleceń, wprowadzanie nerwowej atmosfery, uciszanie, raczej nie kojarzy nam się z niczym pięknym.

A przecież ta chwila wpływa również na późniejszą więź matki z dzieckiem, na jej dalsze pożycie z partnerem. Czy nie można inaczej? 


I temu poświęcona jest trzecia część książki, ale moim zdaniem może nie tyle najsłabsza, ale po prostu nie ma tej siły wywołania w nas emocji. Dlaczego? Bo wywiady na temat tego jak wygląda to w Holandii, czy Austrii (o niebo lepiej niż u nas), raczej drażnią, a nie sprawią cudu, że u nas nagle będzie lepiej. Może nawet zmotywują kolejnych medyków do wyjazdu, zamiast zmieniania rzeczywistości tam gdzie to jest niezbędne. Wiadomo - nie jest to łatwe by zmienić ludzkie przyzwyczajenia, wygodne rozwiązania dla personelu, systemowe schematy, na podejście indywidualne, ludzkie, ciepłe, wspierające. Warto jednak mówić nie tylko o tym, że trzeba, ale i że się da. U nas. Nie gdzieś tam...

Lektura, którą powinni czytać przede wszystkim lekarze, położne, pielęgniarki, żeby trochę zobaczyć jak odbierane są ich gesty, słowa, procedury, przez kobiety, którym ma to niby pomagać. Czy pomaga? Oby częściej tak było.
Czy to może być lektura niosąca otuchę, mająca moc terapeutyczną? Hmmm. Może w ten sposób, że otwiera, nawet na to co bolesne, by dalej się tym zająć. Nie każdy chce do tego wracać. Ale może warto? Przecież wyjść z poczuciem winy bo ktoś powiedział, to pani wina, przeżyć tragedię rozstania nie mogąc się pożegnać, doświadczyć tuż po euforii ogromnego lęku, z którym cię zostawiają - to wszystko nie powinny mieć miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz