Problem dotyczył nie tylko Warszawy, choć tu doszło do najbardziej medialnych spraw, w tym tej, która stała się symbolem wszystkich ofiar szykanowanych, wyrzucanych na bruk, na różne sposoby zastraszanych. To właśnie postać działaczki miejskiej Jolanty Brzeskiej stała się inspiracją do scenariusza - kobieta przeciwstawiająca się czyścicielom kamienic, obojętności urzędników, została zamordowana w tajemniczych okolicznościach.
Jesteśmy świadkami bezczelności nowych właścicieli, którzy na wszelkie sposoby chcą usunąć lokatorów z ich mieszkań i bezradności służb, które albo przymykają oko za łapówki albo są bezradne, bo każdy prawnik wmawia im że wszystko odbywa się w majestacie sprawiedliwości. Właściciel ma prawo. Człowiek, który mieszkał całe życie i ma na to umowy, nagle okazuje się, że nie ma żadnych praw :(
Dobra historia, dobra rola Sławomiry Łozińskiej, szkoda tylko, że nagle w połowie filmu najważniejsza bohaterka gdzieś nam znika z pola widzenia, bo ważniejsze okazało się dla twórców pokazanie układu, obejmującego urzędy, policję, polityków, prawników, którzy chodzą na pasku biznesmenów i zwykłych bandziorów. Wściekłość i bezradność młodej policjantki jest tu ciekawym wątkiem, ale jakoś miałem wrażenie, że ginie nam w tym wszystkim zwykły człowiek, który najbardziej cierpi w całym tym procederze. Niezłe kino społeczne, trochę słabiej film wypada jako thriller, a perspektywa układu jako wielkiej ośmiornicy niestety wypada jakoś blado. Na pewno jednak przesłanie jest mocne - dla kasy, można zapomnieć o etyce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz