poniedziałek, 7 marca 2022

My, ludzie pandemiczni, czyli warto zobaczyć, przeżyć, poczuć

Choć myśli i uczucia od ponad tygodnia głównie przy Ukrainie, trzeba szukać sobie jednak jakichś okruchów normalności wokół. Dlatego z przyjemnością i ciekawością skorzystałem z zaproszenia od Teatru Młyn, by zobaczyć owoc pracy grupy nauczycieli w ramach warsztatów w Warszawskim Centrum Innowacji Społecznych i Szkoleń.
Spektakl "My, ludzie pandemiczni" to miniatura, zbliżona do tego co zwykle robił Teatr Młyn, tyle że zespół jest na scenie dużo większy. Natalia Fijewska-Zdanowska zadbała o to, by całość miała jednak wciąż ten kameralny charakter, dotykała osobistych spraw, jak większość historii opowiadanych na ich scenie.

Sam tytuł wiele zdradza - ostatnie dwa lata wiele zmieniły wokół nas, ale i w nas. Lockdown sprowadził nas do parteru fizycznie i psychicznie, uwidocznił wszystkie słabości i wady, które być może wcześniej potrafiliśmy skrywać. Zamknięcie w niewielkich metrażach, byliśmy zmęczeni samotnością, pragnęliśmy wyjścia, ale jednocześnie kontakt 24 godziny na dobę z bliskimi też potrafił doprowadzić do szału. I o tym wszystkim jest to przedstawienie, chwilami zabawne, ale i pełne goryczy.

Żeby wyjść mądrzejszym z takiego doświadczenia, warto być pewnych rzeczy bardziej świadomym, nazwać je sobie, wypowiedzieć je na głos. Tak właśnie odbieram to co zobaczyliśmy - gdy zaciera się granica między doświadczeniem aktora/odgrywanej postaci/widza, bo wszyscy czują podobnie, wchodzimy trochę w inny wymiar pracy artystycznej, gdzie zaczyna się jakby proces terapeutyczny, czy też autoterapii. Refleksja, uświadomienie sobie pewnych spraw, czy nawet ich obśmianie, pozwala oswoić to co trudne, bolesne. Tak będzie pewnie też z tym co przeżywamy też w ostatnich dniach. Tym bardziej więc doceniam pomysł i wykonanie, włożoną pracę całego zespołu. Czuje się emocje wkładane w grę, w wypowiadane słowa, a z każdą minutą początkowe spięcie gdzieś ulatuje. Widzimy ludzi w różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń, tak jakby widzimy tam siebie. Warto to podkreślić, bo przecież spora część spektaklu to treści, które wnieśli do niego sami aktorzy.

fot. R Latoszek

Światło, muzyka, ruch - wszystko ładnie przemyślane, tworzy ciekawą całość, w której nasza uwaga koncentruje się nie na pojedynczej osobie, ale na grupie, na tym co chcą opowiedzieć wszyscy razem, budując to z małych fragmencików. Ten wspólnotowy wymiar wybrzmiewa chwilami mocniej, ale nawet bez tej intensywności kakofonii, w tych pojedynczych zdaniach jest sporo siły. Raptem dwa miesiące pracy - nie wiem jak intensywnej, ale i tak doceniam, bo przecież większość z tych nauczycieli, wcześniej nigdy nie występowała na scenie w taki sposób.

Warto to zobaczyć, przeżyć, poczuć. Najbliższa okazja już 12 marca w Starej Prochowni w Warszawie. Wstęp wolny, ale po wcześniejszej rejestracji mailowej (rezerwacje@fundacjamlyn.pl).

Występują:
Anna Jarczak
Joanna Karpińska
Iwona Kowalczyk
Anna Leoniak
Agata Mandziewska
Krystyna Mazurek
Iwona Młynarczyk
Małgorzata Pacocha
Joanna Pietraszek
Ludmila Pietrus
Izabela Redlińska-Tuz
Małgorzata Sasimowska
Arkadiusz Stawski
Aleksandra Śledź
Karolina Zielińska
Beata Zuziak
Scenariusz i reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska
Muzyka: Mikołaj Tabako
Asystent reżysera: Zosia Bardzińska
Koordynacja projektu: Beata Zuziak
Produkcja: Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń
Realizacja: Fundacja Artystyczna MŁYN

WIĘCEJ INFORMACJI:
https://mlyn.org/portfolio/my-ludzie-pandemiczni/
https://www.facebook.com/events/686882739115701/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz