I kolejny dokument, tym razem bardziej z mojej działki zawodowej. Mikołaj Lizut postanowił zrobić dokument o dziewczynach przebywających w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym, ale co ważne, nie skupia się jedynie na rozmowach o przeszłości, na powodach przez które się tam znalazły. Raczej słucha i obserwuje ich rozmowy o przyszłości, ich marzenia, w których jest nie tylko bunt, ale i pragnienie innego życia. Pytanie tylko, czy jeżeli nie miały dobrych wzorców w domach, czy będą w stanie zbudować szczęśliwe związki, założyć rodziny.
Sporo tu popisywania się przed kamerą, ale czuje się, że twórcy coraz bardziej oswajali swoją obecność i z czasem jest tego mniej, a spoza przekleństw, gadania o ucieczkach, alkoholu, imprezowaniu, chłopakach, wyziera bezradność, lęk przed przyszłością. Jednym z ważnych elementów, które nam towarzyszą jest fakt uczestniczenia chętnych dziewcząt w programie "Gdy zostanę mamą". Opiekowanie się przez całą dobę lalką, która sygnalizuje swoje potrzeby, ma je przygotować do dorosłego życia, a może i czasem ma być przestrogą, by nie podejmowały decyzji o macierzyństwie zbyt wcześnie. Niestety wiele z nich i tak jeszcze przed pełnoletnością matkami zostaje, a bez odpowiedniego wsparcia, szybko przekonują się tego, że z prawdziwym dzieckiem bywa jeszcze trudniej... Dorosłe życie, które wymaga odpowiedzialności, planowania, zarabiania na siebie, dbania o dom, o zdrowie nie tylko swoje, ale i potomstwa, niejednokrotnie jest twardą lekcją.
Konfrontacja marzeń - jak to będzie fajnie poza ośrodkiem, jak zacznę naprawdę żyć i decydować o sobie - z rzeczywistością może zaboleć. Ciąża, która ma być dowodem na upragnioną miłość, szczęśliwy związek, może być przez nas postrzegana jako kolejna nieodpowiedzialność, kolejny błąd, szkoda jednak, że poza ośrodkiem te dziewczyny zostają praktycznie bez wsparcia. I rodzi się pytanie na ile to wina ich własnych wyborów i postawy "odwalcie się, nie będziecie mówić mi jak mam żyć", a na ile luka w systemie.
Cztery dziewczyny. Cztery historie. Gorzki to dokument, ale warto go zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz