czwartek, 12 stycznia 2023

Avatar. Istota wody, czyli powtórka z rozrywki?

Ech, człowiek niby unika blockbusterów, rzadko z kina wychodzi z takich produkcji zadowolony, ale jednak do wizji Jamesa Camerona trudno nie mieć słabości. Rozmach tej wizji, pietyzm z jaką przygotowany każdy detal (a w 3D robi jeszcze większe wrażenie), no i nasz sentyment do części pierwszej, zrobiły swoje i dołączam do chóru zachwyconych widzów. Nie wiem nawet czy nie będę się wybierał raz jeszcze. Nie oszukujmy się - fabuła jest trochę przewidywalna, więc czy tak dużo stracimy? Wiadomo kto jest dobry, kto jest zły, wiadomo kto ma wygrać, nawet jeżeli będzie popełniał błędy. Lu Na'vi będzie się bronił po raz kolejny przed chciwością i bezmyślną destrukcją, ludzie będą ich uważali za dzikusów, których trzeba ucywilizować, a planeta będzie nas czarować przy scenach z tymi pierwszymi i płakać przy tych drugich.
To już było? Ano było. To teraz będzie jeszcze więcej. Do zdjęć cudownych gór, lasów, dojdą zdjęcia podwodne, nawodne, będzie ciut inaczej, ale wiele elementów przecież będzie prawie jeden do jednego.

Wczoraj - Juan Emar, czyli jeden dzień, ale ile w głowie

ArtRage choć zdaje się, że w papierze będzie wydawać mniej, przerzuca się na e-booki, to nadal warte jest obserwowania. W odróżnieniu od innych wydawnictw nie ma tu jakiejś serii ciągniętych na siłę, kombinowania z napisami typu bestseller i co tam chcecie. Okładki są często minimalistyczne, ale piękne, bardzo honoruje się dobrego tłumacza i jego pracę, to co jednak najciekawsze to dobór tytułów. Subiektywny na maksa, emocjonalny, tym bardziej się to szanuje - ilu ludzi ryzykuje własną kasę (bo rzadko to się zwraca co ze szczerością wydawca przyznaje), żeby ofiarować czytelnikowi coś, co go poruszyło, co mu się spodobało! Jak choćby Juan Emar, pisarz podziwiany m.in. przez Pabla Nerudę, Roberta Bolaña, Alejandra Jodorowsky’ego. Zanim realizm magiczny był modny, w Ameryce Południowej powstawały powieści, które potem inspirowały innych. I choć surrealizm Wczoraj nie każdemu przypadnie do gustu, to trudno odmówić temu tekstowi oryginalności. Zwykła przechadzka małżeńska, zwykły dzień, ale jeżeli zaczyna się od oglądania dość makabrycznej egzekucji na gilotynie, to i nie będzie to zwykły dzień.

środa, 11 stycznia 2023

Alpenglow - Trampled by Turtles, czyli pozytywnie wejść w nowy rok

Jutro pewnie coś poważniejszego z lektur, ale rzeczywiście nazbierało mi się takich lżejszych rzeczy sporo (jeszcze dwa filmy wkrótce) w pierwszych dniach stycznia. Ale żeby trochę urozmaicać notki na blogu, to dziś coś muzycznego. Jak to często u mnie bywa - przypadkowego, czyli przeszukiwanie nowości na deezer i oto jest! Znacie państwo Trampled by Turtles? Grają od lat, mają na swoim koncie już 10 albumów, ale jakoś u nas chyba nie są tak bardzo znani. Dlaczego? Ano może ze względu na to, że amerykański folk, country, bluegrass popularny jest za oceanem, ale wcale nie jest łatwo przebić się z taką muzą szerzej. Bardzo przyjemne granie, łagodne i piękne ballady, skoczne kawałki do tańca oczywiście wpadają w ucho, chyba jednak za duża konkurencja, by każdy zespół robił karierę światową. Co innego tam - przecież są stacje radiowe, które nic innego nie grają.

wtorek, 10 stycznia 2023

Koszyczek dla Doli - Marcin Mortka, czyli o co chodzi z tym świętowaniem



Poprzednia notka o fantasy to niech kolejna też w podobnych klimatach. Chociaż nie, no przecież Mortka jest dużo bardziej familijny, nie mniej jajcarski, ale jednak to humor innego typu. A już Koszyczek dla Doli jest jeszcze bardziej wyjątkowy, bo to prezent od autora na święta Bożego Narodzenia i zawiera jeszcze więcej elementów, które mogą spodobać się dzieciakom. Choć sam cykl o ekipie Kociołka i Głodnej puszczy, nie jest pozbawiony mroku, odrobiny przemocy, to ta część (chyba powinna być zapisana w kolejności jako 3.5) jest inna. Niestety krótsza od pozostałych, to bardziej długie opowiadanie, niż powieść, ale i mniej rozbudowana fabularnie. To nie znaczy że niewiele się w niej dzieje, wszystko jednak dzieje się blisko domu, w rodzinnej atmosferze, a kolejne rozdziały przeplatane są dodatkowo bajkami opowiadanymi dzieciakom.
No bo przecież gdy dorośli przygotowują wszystko do świątecznej biesiady, najlepiej posłać dzieci do łóżek i raz na jakiś czas tylko wpaść, by przypilnować czy nie rozrabiają. Na dole, przy gotowaniu i sprzątaniu i tak jest sporo zamieszania i nerwów. 

Kociołek już przyzwyczaił się do tego, że jego żona i teściowa rozstawiają wszystkich (a szczególnie jego) po kątach w ten wyjątkowy wieczór, stara się więc jak może sprostać ich oczekiwaniom, a gdy tylko może znika z ich oczu przynajmniej na chwile. Zazdrości swojej drużynie, bo ci bez szukania wymówek raczej trzymają dystans od pań tego dnia. W końcu jednak tradycja zobowiązuje...

Kłamca. Obywatel niebios - Jakub Ćwiek, czyli na usługach u archanioła

Mała obsuwa z notkami, ale już powoli nadrabiam. Gorzej, że niedługo kolejny wyjazd i za cholerę nie chce mi się brać komputera by coś pisać. Najwyżej z książkami będę nadrabiał. Na razie w tym roku 6 skończonych (ale część rozpoczęta wcześniej). Materiału na razie nie powinno więc zabraknąć, zwłaszcza że czekają mnie długie podróże koleją - pozostaje więc tylko wybrać lektury. Na styczeń w planach m.in. M.A.S.H., nowy Czubaj, może Podlasie, na razie w audio leci nowy Twardoch. Zobaczymy co jeszcze wpadnie.

Z Jakubem Ćwiekiem jakoś nie było mi dotąd po drodze - kojarzyłem go z jakichś pełnych czarnego humoru historii, mało skomplikowanych i raczej nie pozostających w głowie na dłużej. Pewnie to krzywdzące, ale jego debiut, czyli zbiór opowiadań "Kłamca" jakoś nie przekonał mnie do tego, by szybko sięgać po kolejne rzeczy. Może dlatego, że nie spodziewałem się tekstów tak mało ze sobą powiązanych - skaczemy przez epoki, klimat, natężenie humoru, a łączy je jedynie postać głównego bohatera. Nordycki bóg kłamstwa Loki, daleki jest od tego by spełniać jakiś "kanon dobrego zachowania" swoich pracodawców. On wykonuje usługę, a szczególnie przydatny jest wtedy, gdy tamci nie mają już innych pomysłów albo po prostu mają skrupuły. Ach, nie powiedziałem dla kogo pracuje Loki. Ano dla sił dobra, czyli dla Michała Gabriela i jego aniołów. Czemu tak? A czemu nie? Skoro mógł uratować swój tyłek i jednocześnie co nieco ugrać? Zawsze to lepsze niż być skazanym na jakieś długotrwałe męki, zapomnienie i brak przygód.

poniedziałek, 9 stycznia 2023

Glass Onion, czyli no to dajcie prawdziwą zagadkę!

Tyle zachwytów pod koniec roku (nic lepszego nie widzieliście w 2022 itp.), ale jakoś Glass Onion nie zaskakuje aż w takim stopniu, jak Na noże, do którego producenci próbują się odwoływać. Wiadomo - postać detektywa łączy obie sprawy, nie ma jednak tylu zwrotów akcji, niepewności, a tym samym i ciekawości widza. Ot grupka bogaczy spotkała się na wyspie u swojego przyjaciela, od którego od dłuższego czasu jak się okazuje wszyscy są trochę zależni. Ekscentryk i bogacz postanowił urządzić im zabawę w rozwiązywanie zagadki kryminalnej, nie wszystko idzie jednak po jego myśli. Oczywiście intryga jest zbudowana w sposób piętrowy i jest trochę zaskoczeń, jednak być może bufonowatość tych postaci, może ciut sztuczny świat, w którym została osadzona akcja, wpływają na odbiór całości.

sobota, 7 stycznia 2023

Podejrzany na wieki wieków - Jacek Getner, czyli samotność sklepu i miłość w różnych konfiguracjach

Autor, który podpił moje serducho kryminalnymi komediami z detektywem Jackiem Przypadkiem w roli głównej, jak się okazuje niezłych historii trzyma w zanadrzu całkiem sporo. Oto kolejny cykl jego autorstwa, chyba nawet jeszcze bardziej komediowy, mniej kryminalny, choć przecież jak najbardziej znajdziemy tu i morderstwo, śledztwo, a nawet podrzucanie czytelnikowi mylnych tropów. Jednak powiedzmy to od razu: ciężar naszej uwagi jest nawet nie tyle na wskazaniu sprawcy mordu, co na zabawie z podejrzeń, które spadły na głównego bohatera, Bazylego. Od zawsze wiedział, że jest pechowcem i specjalnie się nawet nie zdziwił, że znowu go spotkało coś takiego, tylko szybko schował się czym prędzej pod opieką dwóch kobiet, które coś do niego czują. Co z tego, że również o niego troszkę rywalizują, on jest ponad takie przyziemne sprawy i skupiony jest jak zwykle jedynie na sobie. Tymczasem jedna załatwiła mu mieszkanie i stara się jak może prowadzić śledztwo, żeby udowodnić jego niewinność, a druga stała się pielęgniarką, żywicielką i pocieszycielką, licząc na to, że może go odbije rywalce. 

piątek, 6 stycznia 2023

Angielka, czyli ja jedynie pragnę tego by zło było nazwane złem

Czy western umarł? Ano zdaje się niekoniecznie. Wciąż pojawiają się przykłady tego, że można ten gatunek pokazać trochę inaczej niż przed laty, zaskoczyć widza. Angielka poniekąd też jest dobrym przykładem, choć nie bardzo trafiła w moje gusta. Zawieszona jakby rozkrokiem między romansem, dramatem, nie wykorzystuje całego potencjału jaki był w tym pomyśle. Mamy świetne zdjęcia, kilka dobrych pomysłów, intrygę, która początkowo zaskakuje złożonością, zabrakło jednak jakiegoś elementu, który by to spiął w całość. Bohaterowie są ciekawi, tylko jacyś tacy jakby niepasujący do tej rzeczywistości. Radzą sobie w niej nieźle, są jednak trochę sztuczni z tymi swoimi dylematami.
Ona, Angielka z dobrego domu, która przeżyła dramat i przybyła tu szukać zemsty, choć jest kompletnie do tego nie przygotowana. I on - zwiadowca amerykańskiej armii pochodzący z plemienia Pawnee, który właśnie zakończył służbę i liczy na to, że będzie mógł osiąść i spokojnie uprawiać ziemię.

czwartek, 5 stycznia 2023

Ominąć święta - John Grisham, czyli i na co nam to wszystko

Grishama chyba moje pokolenie świetnie pamięta z dobrych thrillerów sądowniczych - przed dłuższy czas jego powieści były ekranizowane i to nawet na dobrym poziomie, stąd duża popularność wszystkich jego tytułów. Ale jak z każdym autorem - przecież nie wszystko musi "trzymać poziom" i dostarczać ogromnych emocji. Ominąć święta (znane też pod kilkoma innymi tytułami w Polsce) ma zupełnie inny klimat niż głośne powieści Grishama - to dość banalna historyjka z atmosferą świąteczną i dość wyraźnym morałem. Powiedzmy, że to taka Opowieść wigilijna, tylko że może trochę z łagodniejszą fabułą. Bohaterowie przecież nie są wredni, tylko po prostu być może zmęczeni tym, że przeżywanie świąt stało się nie tylko piękną tradycją, ale i maratonem nerwów, wydatków, zmęczenia, z którego czerpie się coraz mniej radości. A przecież w tym momencie życia szczególnie im ciężko - dorosła córka postanowiła wyjechać do Ameryki Południowej jako wolontariuszka Lekarzy Świata, więc będą po raz pierwszy od lat spędzać ten czas bez niej. I niby można by zrobić jak co roku - ale i tak będą czuli pustkę. Może by więc coś zmienić, odpuścić sobie całe to wariactwo z "obchodzeniem Bożego Narodzenia" w tym wymiarze tradycji i wyjechać gdzieś daleko, odpocząć i przeżyć coś nowego?

Na zdrowie, czyli jaka wspaniała katastrofa

Kolejny wypad do Małej Warszawy i kolejna premiera od Spektaklove i Tito production. Znowu lekko, choć pod skórą sporo napięć i tematów całkiem aktualnych. Na zdrowie to tekst napisany przez Sally Potter i zdaje się, że było to nawet ekranizowane (choć ja nie kojarzę). Tragikomedie dają sporą szansę aktorom na wykazanie swoich możliwości i nie ukrywajmy tego - to na nich leży spory ciężar, by widz miał dobrą zabawę. Łatwo przeszarżować, zabić dowcip zbytnią nerwowością lub sztywnością. O ile do reżyserii Marcina Hycnara specjalnie nie ma co się czepiać, miałbym ochotę jednak zadać mu kilka pytań obsadowych, bo mogą budzić zaskoczenie jeżeli chodzi o rozpiętość wiekową, a charakter ich postaci. Sztuka dotyka bowiem relacji międzyludzkich, związków, wydaje mi się, że fajnie by było, żeby między parami czuć było trochę chemii. W dwóch przypadkach jakoś mi to nie grało, ale może to tylko moje subiektywne "niedopasowanie". Ale po kolei...

środa, 4 stycznia 2023

Warszawianka. Gdy zgasną światła - Ida Żmiejewska, czyli masz o nim/o niej zapomnieć

Drugi tom z Warszawą XIX wieku i zbrodnią w tle. Ale nie zabraknie też romansu, bo Ida Żmijewska fajnie meandruje między śledztwem, a rozterkami uczuciowymi bohaterów, których poznaliśmy w części pierwszej cyklu. Gdy wydawało nam się, że Leontyna Rapacka i Aleksander Woronin, rosyjski policjant prowadzący śledztwo w sprawie śmierci jej ojca, mają szansę na coś więcej niż przelotne spotkania, wykradane w tajemnicy przed wszystkimi, los znowu rzuca im kłody pod nogi. Od pierwszych stron temperatura wydarzeń jest wysoka - kobieta dowiaduje się, że człowiek do którego wyrywa się jej serce, oskarżony jest o morderstwo znanej artystki baletowej i siedzi w więzieniu. Leontyna podejmuje się więc śledztwa, by doprowadzić do jego uwolnienia, nie wierząc w jego winę. To jej dług wdzięczności wobec Aleksandra, dzięki którego przecież uratowany został ich majątek.
Mimo, że po pierwszym morderstwie dochodzi do kolejnych, a Woronin dotąd raczej miał dobrą opinię u swoich przełożonych, wcale nie jest łatwo udowodnić jego niewinność.

Biały potok, czyli od słowa do słowa

Po obejrzeniu Teściów i pierwszych scen Białego potoku czułem, że jestem w podobnych klimatach. I prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem czemu takie produkcje nazywać mamy komediami. Bo mamy śmiać się z ulgą, że to nie my znaleźliśmy się w tak niekomfortowej sytuacji, bo przecież bohaterowie są tacy "zwyczajni"? O ile Rzeź obnażała hipokryzję, pewne uprzedzenia i skrywaną agresję i mogła się podobać, to ile razy można opowiadać te same historie, jedynie spiętrzając ilość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i poziom agresji? Tu raczej motorem wszystkich późniejszych kłopotów jest zazdrość, ale to tym bardziej czyni tą produkcję dość wtórną. No chyba że porównamy ją z "komediami" krajowej produkcji. O tak, to wtedy mamy do czynienia z czymś o niebo lepszym. 

Dość prosty schemat - dwa zaprzyjaźnione małżeństwa, mieszkające praktycznie naprzeciwko siebie. Piękne domy, samochody, jakaś stabilizacja. I niby wszystko układa się idealnie, ale przecież zawsze znajdzie się jakaś zadra, która potem wbija się coraz głębiej pod paznokieć.

wtorek, 3 stycznia 2023

Niech to usłyszą - Wojciech Chmielarz, Jakub Ćwiek, czyli zbrodnia na antenie

Jak zacząć nowy rok, to z grubej rury, więc niech pierwszą notką będzie coś ekscytującego. Duet literacki Chmielarz&Ćwiek naprawdę potrafi dostarczyć emocji na niezłym poziomie. Zdaje się, że jest też słuchowisko, choć sam połknąłem wersję papierową, ciekaw więc jestem jak wersja audio może jeszcze podnieść poziom adrenaliny. Zważywszy, że radio odgrywa istotną rolę w fabule, a pierwotnie pisane to było właśnie na zamówienie radia jako tekst słuchowiska, to może być nawet jeszcze lepiej!
Panowie chyba mieli niezłą zabawę, skoro w akcję wpletli tu i ówdzie wplecione żarty ze środowiska medialnego - a to pisarz, który tłucze jeden kryminał za drugim, a to znowu Doda w roli ratującej kogoś z rąk porywacza... No i Radio Zet jako jeden z motywów przewodnich. To tu właśnie ma prowadzić na żywo swoją audycję znany pisarz kryminałów, opowiadając o pewnej zagadce i naprowadzając swoich słuchaczy na tropy prowadzące do jej rozwiązania. Wszystko niszczy telefon do studia od człowieka, który twierdzi, że porwał znaną piosenkarkę i jeżeli nie zostanie wpuszczony na antenę, natychmiast ją zabije.