Poniedziałki - muzyka, wtorki - kącik dla wytrawnych kinomaniaków, środa kryminalna, sobota na fantastykę, niedziela na literaturę piękną. No to zostały dwa dni bez planu i zobaczymy co z tego wyjdzie, ale spróbuję w piątki dawać coś familijnego. Może nie czytam/nie oglądam takich rzeczy wiele, ale jak wpadnie coś w łapki, to mam sporo frajdy (czasami) odkrywają w sobie emocje dziecka, ale i włączając tryb pedagoga, który ocenia to pod kątem wartości do wykorzystania.
Przy Dziadku wiejemy niestety frajdy nie poczułem. Jest potencjał, bo sekwencje animowane są ładnie włączone w całość, Agnieszka Grochowska, Janusz Zborowski i Jan Peszek to obsada na której można budować fajne historie, a i młodziutka Anna Nowak ma w sobie fajną energię.
Niestety Olga Chajdas poległa na sklejaniu tego w spójną całość. To już nie kino drogi, szalona wyprawa w ramach której wnuczka ucieka z dziadkiem w poszukiwaniu przygód, ale jakaś przedziwna mieszanka niedopowiedzeń, traum, sekretów i żalów. W dodatku kompletnie niespójna, geograficznie od czapy (to niby drobiazg, ale po co robić wodę z mózgu młodym widzom) i pełna żenujących scen, które nie wiadomo co mają wnosić albo czasem nawet obrażają inteligencję widza. Dzieciakom naprawdę nie warto fundować idiotyzmów, chyba że cały film idzie w takiej konwencji.
Tu jednak ciężko to wyczuć co było zamiarem reżyserki. Olga Chojdas niby łączy konwencję i nie mam o to pretensji, ale jeżeli pozwalała na to by niektórzy aktorzy grali jakby kije połknęli i nie wiedzieli co robią na planie, nie zwraca uwagi na drętwe dialogi, to po prostu nie ma kontroli nad produkcją.
W całej tej historii zwrócenie uwagi na trudne relacje między córką i matką, która wcześniej też miała niełatwe dzieciństwo ze swoim ojcem, mogłoby wybrzmieć jeszcze mocniej i lepiej, ale dokładanie na siłę jakiejś tajemniczości (lis, zielarka) albo postaci od czapy (policjantka, zachowanie czarnego charakteru i jego sługusów) jedynie wtedy przeszkadza. Gdyby tak zostawić część "magiczną", trochę ją rozjaśnić, może byłoby sensowniej? Bo pomysł na smoka w wersji animowanej był całkiem niegłupi.
Mogłoby być trochę inaczej niż zwykle w kinie familijnym, bardziej z fantazją, a wyszło dziwnie. Nawet powiedziałbym że zaskakująco nudno jak na lokalizacje i całą tą drogę.
Szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz