Tyle zachwytów pod koniec roku (nic lepszego nie widzieliście w 2022 itp.), ale jakoś Glass Onion nie zaskakuje aż w takim stopniu, jak Na noże, do którego producenci próbują się odwoływać. Wiadomo - postać detektywa łączy obie sprawy, nie ma jednak tylu zwrotów akcji, niepewności, a tym samym i ciekawości widza. Ot grupka bogaczy spotkała się na wyspie u swojego przyjaciela, od którego od dłuższego czasu jak się okazuje wszyscy są trochę zależni. Ekscentryk i bogacz postanowił urządzić im zabawę w rozwiązywanie zagadki kryminalnej, nie wszystko idzie jednak po jego myśli. Oczywiście intryga jest zbudowana w sposób piętrowy i jest trochę zaskoczeń, jednak być może bufonowatość tych postaci, może ciut sztuczny świat, w którym została osadzona akcja, wpływają na odbiór całości. Najlepszy jest oczywiście sam detektyw Benoit Blanc (Daniel Craig), łączący w sobie zarówno przenikliwość, jak i trochę brak umiejętności dopasowania się do sytuacji. Zapatrzony w siebie, nie wszystko potrafi przewidzieć, dlatego zarówno on, jak i my jesteśmy zaskakiwani. Ale czy zagadka jaką otrzymujemy do rozwiązania jest jakoś szczególnie wciągająca? Przecież od pewnego momentu już nawet dość jasne jest kto zabił, pozostaje jedynie kwestia udowodnienia mu zbrodni, bo dowodów na to raczej nie ma. Może i postacie są bardziej zabawne, każde z nich to niezły oryginał, ale przecież porównując do części pierwszej chciałoby się tajemnicy, zwrotów akcji, podejrzeń i zaskoczeń!
Czuć większe pieniądze, ale tym samym pojawiła się pokusa, by skupić się na gadżetach, na luksusie i na życiu ludzi, którzy nie są raczej przeciętni (no może poza asystentką jednej z bohaterek). To ja chyba wolę kolejny sezon Białego Lotosu, bo tam przynajmniej przez sztuczność przebijają jakieś prawdziwe emocje. Glass Onion oczywiście ogląda się nieźle, ale do wielkiego szału to jest daleko...
Czuć większe pieniądze, ale tym samym pojawiła się pokusa, by skupić się na gadżetach, na luksusie i na życiu ludzi, którzy nie są raczej przeciętni (no może poza asystentką jednej z bohaterek). To ja chyba wolę kolejny sezon Białego Lotosu, bo tam przynajmniej przez sztuczność przebijają jakieś prawdziwe emocje. Glass Onion oczywiście ogląda się nieźle, ale do wielkiego szału to jest daleko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz