I jeszcze jedna rzecz z pogranicza kryminałów czy też thrillerów. W tym przypadku może nawet bardziej to drugie wchodzi w grę, bo mimo że są trupy, to nie śledztwo jest na pierwszym miejscu, a próba odkrycia przez bohaterkę powieści, co też może ona mieć z tym wszystkim wspólnego.
W śledztwach uczestniczy jej mąż, policjant, ale czy przełożeni i ona na pewno ma do niego pełne zaufanie? Coś ukrywa, choć tłumacząc się z szukania różnych kontaktów pozamałżeńskich, raczej wskazuje na jej winę. Kobieta ewidentnie ma traumę z dzieciństwa, blokadę na kontakty fizyczne, szuka jakiejś pomocy terapeutycznej, zdecydowanie jednak nie jest to zdrowy sposób rozwiązywania problemów. Raczej balansuje między euforią i kolejnym toksycznym związkiem, a obwinianiem samej siebie i depresją. Jak w tej sytuacji ratować związek?
Nie ukrywam, że autorka zbudowała wokół bohaterki ciekawą intrygę, do końca nie wiemy co jest jej urojeniem, a co jest realne, co jeszcze bardziej pogłębia jej niepokój i rozchwianie emocjonalne. Zanurzenie się w tej sieci i próba rozwiązania wszystkich zagadek wcale nie jest prosta i chyba nie do końca udało się połączyć logicznie wszystkie nitki. Niby dostajemy odpowiedzi i ciekawe zakończenie, trudno jednak mówić o satysfakcji, bo im dalej w fabułę, tym jest dziwniej.
Giną kolejne osoby, a każda z nich jakoś powiązana jest albo z bohaterką albo z jej mężem. Czyżby to wokół niej ktoś specjalnie snuł pajęczynę, czekając aż wpadnie w nią i ona. Jaki to może mieć związek z przeszłością, z dzieciństwem spędzonym w domu dziecka?
Czyta się dość szybko, całość jednak jest mocno zagmatwana i niestety, co jest jeszcze większą wadą, nie budzi jakichś większych emocji. Fanom thrillerów psychologicznych może spodobać się mroczny klimat - wybrzeże rzadko kiedy opisywane jest w takich nastrojach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz