Ciekawy jest klimat tego serialu - co prawda HBO już kręciło produkcje kostiumowe z USA z początku XX wieku, ale nieodmiennie zachwyca mnie pieczołowitość z jaką odtwarza się wszystko. Tu z jednej strony mamy gdzieś w tle jeszcze pokłosie kryzysu finansowego, biedę i determinację, ale z drugiej również odrodzenie się różnych ruchów religijnych i parareligijnych. Dając nadzieję, też można zarabiać, prawda? Wątek kościoła, którego wierni zostali doświadczeni przez ogromną tragedię porwania i zamordowania ich dziecka, będzie tu równie ważny jak samo śledztwo.
Gdy ginie dziecko - wiadomo, szuka się sprawcy, porywaczy, morderców i krucjata społeczna przeciw nim jest ogromna. Gdy jednak nagle okazuje się, że wszyscy zamieszani w ten czyn znajdowani są martwi, sprawa zaczyna cuchnąć - policja ma łatwe wyjaśnienie - ktoś z rodziców był zamieszany w ten okrutny czyn, a skoro jest kozioł ofiarny, to i dowody się znajdą. I tu pojawia się właśnie Perry Mason - najpierw szukając w sprawie kasy, a potem już nawet bezinteresownie, przekonany przez zaprzyjaźnioną kobietę, pracującą w sekretariacie kancelarii prawnej.Niespieszna akcja, ale warto wejść w tą atmosferę, zachwycić się detalami. Taka mieszanka kina noir, kryminału sądowniczego, a przede wszystkim świetne kino kostiumowe.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz