poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Paris Police 1900, czyli inne oblicze belle epoque

Na jutro zostawiam sobie notkę książkową, a dziś coś serialowego. W sumie jakoś odzwyczajam się od Netflixa, może to brak czasu na większe porcje, a tak dawkuję sobie po godzince na tydzień - ostatni sezon Opowieści Podręcznej, Fargo (już 4!), a teraz coś kostiumowego.

I mimo, że przy pierwszym odcinku jak to mówią zażarło średnio, to zamierzam oglądać i chyba nawet poszukam jakichś bliższych informacji na temat przełomu wieku we Francji, bo mocno mnie zaskoczył aż tak duży radykalizm. A to nas oskarżają o przedwojenny antysemityzm? Wiadomo, że w serialu pewne rzeczy mogą być przerysowane albo po prostu gdy skupiamy się na jakimś fragmencie społeczeństwa, to wydaje nam się to tak fascynujące i czasem szokuje (Król też nieźle namieszał w postrzeganiu dwudziestolecia międzywojennego). Tak też i tu - twórcy kładą nacisk na wszechobecne bagno w polityce, przekupstwo policji, podziały społeczne, niesprawiedliwość, olbrzymią przestępczość i bezczelność bogaczy, mających szerokie plecy i uważających się za nietykalnych.


No i jeszcze ten ton: Francja dla Francuzów, reszta to świnie, atak na prawicowca jest podniesieniem ręki na ojczyznę, a dowalenie "nie naszym" zawsze można usprawiedliwić. I patriarchalny system, w którym kobiecie niewiele wolno. Niełatwo w tym wszystkim odnaleźć się młodemu i pełnemu ideałów policjantowi. Jego frustracja może jednak zmienić się w jeszcze większą determinację do pracy, gdy ktoś da mu szansę. I oto oglądamy pracę policji pod nowym szefem, który najwyraźniej ma dość mieszania polityki z pracą dochodzeniową.
Klimat ciekawy, choć początkowe odcinki wloką się troszkę i rozdzielają się na zbyt wiele wątków i postaci. Będzie oglądane jednak dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz