Halloween się zbliża, może więc kilka horrorów wpadnie na bloga? Nie przepadam za tym gatunkiem, bo jakoś gdy trafiam na dobry film to potem mam niepokoje i lęki, a jak na słaby to wiadomo - poczucie straty czasu. Dla Kinga jednak zawsze zrobię wyjątek. I muszę przyznać, że Chapelwaite wypada dobrze! Tekst "Dola Jeruzalem" był prequelem do "Miasteczka Salem", choć można też go traktować jako oddzielną historię i chyba tak też można podejść do serialu. Może nie tyle strasznego, co niepokojącego i w sumie mi to pasuje. Nie muszę mieć klasycznych scen jumpscare, żeby poczuć klimat, tajemnicę i coś czającego się tuż za moim ramieniem (albo bohatera). W stylizacji retro to się sprawdza idealnie.
Ponieważ jestem w trakcie oglądania, to pewnie za wiele Wam nie zdradzę, a przynajmniej nie będzie to zakończenie :) Nawet nie wiem jak rozstrzygnie się to co będzie kluczem do zagadki - zagrożenie realne, czy jednak paranormalne? I to znowu - dla mnie jest plusem. W końcu różne zwidy, mogą być jedynie urojeniem, efektem choroby psychicznej, jakąś manipulacją. A tu wobec bohatera jest tyle osób negatywnie nastawionych, że każda może stać za próbą zrobienia z niego wariata. On też jest bardzo na to podatny, bo jego ojciec miał epizod, w którym coś go opętało, więc wciąż powraca do tamtego wspomnienia, bo może to jakaś klątwa rodzinna albo jakaś skaza genetyczna, odziedziczone szaleństwo?
Na razie Kapitan Charles Boone odziedziczył wielki dom, posiadłość i tartak. Całe życie spędził na morzu, uciekając przed swoimi lękami, unikając lądu, ale po śmierci żony (pochodzącej z jednej z wysp), postanowił zrobić coś dla przyszłości trójki swoich dzieci (po żonie odziedziczył ciemniejszy odcień skóry, co już skazuje je na trudniejszy los). Niestety społeczność miasteczka, położonego obok ich posiadłości jest im bardzo niechętna - z ulgą przyjęli śmierć poprzednich właścicieli i każdego krewnego traktują podejrzliwie, twierdząc, że nad całą rodziną wisi klątwa, przez którą również na mieszkańców spadła jakaś dziwna zaraza. Mamy więc konflikty i zagrożenie wiszące w powietrzu, ale również coś dziwnego dzieje się w samym domu. Tylko co...
W roli głównej Adrien Brody, za którym nie przepadam, bo jego twarz jak dla mnie jest zawsze taka anemiczna, tu jednak dobrze pasuje to do tej roli - jego bohater wciąż przecież trawiony jest jakimiś lękami, a jednocześnie próbuje z nimi walczyć, by chronić swoją rodzinę.
Duszna atmosfera i jedynie sygnalizowana obecność czegoś groźnego, ale i zdjęcia, klimat serialu, bardzo na plus. Dla fanów horroru gotyckiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz