Tydzień temu o koncercie z Muzeum Powstania Warszawskiego, a dziś koncert z 1 sierpnia, ale mniej typowy.
Warszawskie Combo Taneczne od początku istnienia gra w rocznicę powstania, tym razem jednak zaproponowało w trakcie koncertu w Łazienkach Królewskich trochę inny repertuar.
Wciąż było sentymentalnie i nie brakowało wspomnień tych, którzy zginęli w Powstaniu albo w trakcie wojny, jednak piękne jest to, że pamięć o tym co tworzyli, czym żyli wciąż może trwać.
I to jest pewnego rodzaju fenomen - odradzająca się moda na granie muzyki z międzywojnia, pięknych kompozycji, których wtedy słuchali nasi pradziadkowie, dziadkowie. Kapela założona m.in. przez Jana Emila Młynarskiego najpierw była nastawiona jedynie na granie koncertów, przypominanie tej muzyki, ale z czasem zachęcana przez ludzi zaczęła nagrywać płyty. I oto obok piosenek nawiązujących do Warszawy, do Powstania mieliśmy piękny secik z materiałem z nowego krążka.
Pamiętam Twoje oczy to 15 utworów i same tanga! A więc były także tańce pod chmurką na koncercie. Było rzewnie, nostalgicznie, ale i nie brakowało uśmiechu, bo część tych tekstów jest bardziej frywolna albo i ma charakter uliczny, czy więzienny. Tak, takie tanga też pisano!
15 utworów jednocześnie to pewien symbol, bo w tym roku zespół świętuje swoje 15 urodziny. Skład ciut się zmienia, ale sam duch pozostaje ten sam - nawiązywanie do tradycji dansingów, ale i podwórek stolicy, sięganie po dawne utwory, często trochę zapomniane.
To nawiązywanie do kapel, które po wojnie przekazywały pamięć o tamtej muzyce jest tu bardzo czytelne, a niektóre instrumenty na których grają członkowie zespołu to oryginalne pamiątki po ludziach, którzy wiele lat na nich grali np. w Orkiestrze z Chmielnej. No i wspaniały ukłon, przypomnienie tych, którzy stoją za tymi kompozycjami - choćby za to dla całej ekipy duże brawa! To jest taki wymiar historii, którą trudno uchwycić na pomnikach, podręcznikach, w muzeach. Ważna jest więc pamięć, słuchanie tych melodii, podziwianie ich piękna.
To zadziwiające, że w okresie międzywojennym podobno skomponowano ileś tysięcy tang. Ile z nich pamiętamy do dziś?
Charakterystycznego sznytu brzmieniu Comba dodaje sekcja dęta (saksofon i trąbka) oraz piła (fantastyczna Anna Bojara), ale podstawa zostaje podobna: banjo, gitara, kontrabas, harmonia. I to brzmienie jest bardzo żywe, naturalne, nie ma w tym próby uwspółcześniania na siłę. No może niektóre z tych piosenek w oryginale miały inne, bogatsze instrumentarium, ale przecież były szybko podejmowane też przez zespoły uliczne i wtedy już jesteśmy w domu.
Cudowny wieczór, długi, klimatyczny i wspaniały koncert, a my wróciliśmy z płytami do domu. Jedna dla nas, druga z autografem poleci w przyszłym roku na WOŚP :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz