środa, 17 lipca 2024

Jak sprzedać nawiedzony dom - Grady Hendrix, czyli nie będzie nikogo i niczego ważniejszego niż ja

W tym tygodniu w środę zamiast kryminału coś z dreszczykiem. Z horrorami zwykle mam ten problem, że bardziej podoba mi się klimat i budowanie napięcia, bo gdy już przychodzi do ujawnienia tego czego wszyscy mieliśmy się lękać, pojawia się nie tyle strach, co rozczarowanie albo i śmiech. Z książkami mam podobnie, dlatego i tu ciekawość bardziej towarzyszyła mi z początku, bo im bliżej finału, tym więcej było zażenowania. To tak? To w ten sposób? No nie? Nie wmawiajcie nam tego... A jednak.
Miłośnicy gatunku marudzą więc, że więcej tu jakiejś psychologicznej opowieści o traumach, wypieraniu wspomnień, a ja będę psioczył raczej na schematy w końcówce, jakby naprawdę nie było innych sposobów na ekscytujący finał. 


Skoro nawiedzony dom, to będą oczywiście przesuwające się przedmioty, ożywające w zaskakujących momentach, robienie krzywdy mieszkańcom, czyli cała ta lista sztuczek, które przecież już dobrze znamy. To co może ciut wyróżniać powieść Hendrixa od innych z tego gatunku, to jakieś elementy humoru, niestety jest ich niezbyt dużo.


 
Louise to kobieta niezależna, silna, trzymająca swoje życie mocno w rękach. Swojego młodszego brata zawsze uważała za słabego, wykorzystującego rodziców, topiącego ich pieniądze na fanaberie i generalnie utracjusza, który nic nie potrafi. Gdy więc dowiedziała się od niego, że ich rodzice zmarli, poczuła, że mimo innych planów, musi lecieć do domu, by ogarniać ich pogrzeb i wszystkie sprawy. To niemożliwe by Mark to ogarnął. Po jej pojawieniu się, rozpoczyna się nieustająca batalia, które z nich narzuci swoją wizję, a dodatkowo Louise próbuje za wszelką cenę dowiedzieć się co mogło spowodować tak szybką i tragiczną śmierć obojga. No bo jak tu uwierzyć w historię Marka, że za wszystkim stoją lalki, które uwielbiała ich matka, więc dom jak najszybciej trzeba sprzedać, pozbywając się ich jak najszybciej. Pamiątki po matce? Wyrzucić? A jednak im dłużej kobieta przebywa w tym domu, sama zaczyna przekonywać się, że coś w tym musi być. Tyle że siły, które stały za śmiercią rodziców, wcale nie dadzą tak łatwo się pozbyć.  

Nie da się uciec, nie da się wyjechać, zapomnieć, trzeba stawić temu czoło. A jednocześnie nie tylko niebezpieczeństwu zewnętrznemu, ale i własnym wspomnieniom i traumom, bo jak się okazuje nie wszystko wyglądało tak jak to sobie w głowie utrwaliłam. Żeby pokonać zło, trzeba będzie nauczyć się szukania wybaczenia i porozumienia, a to naprawdę niełatwe, jeżeli obrosło latami pretensji i żalów.
Jak dla mnie najciekawsze fragmenty to te związane z młodością Marka, ciekawe, jest w nich coś świeżego - lalki i happeningi pacyfistyczne? Chciałbym to zobaczyć.
Generalnie - czytadło bez rewelacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz