niedziela, 2 marca 2025

Ostatni - Maciek Bielawski, czyli co się z nami stało?

Powieści współczesnych o problemach kobiet jest na rynku co niemiara, a historii o facetach? No to podrzucam przynajmniej jeden przykład.

Grupka kolegów ze szkoły średniej i spotkanie po dwudziestu latach od matury. Gdzie jesteśmy? Co osiągnęliśmy? Jak wygląda nasze życie rodzinne? Czy wszystko potoczyło się tak jak sobie wyobrażaliśmy?

Dla jednych to okazja by się trochę popisać, a może do tego, by załatwić jakiś dodatkowy interes, namówić na inwestycję. Tak też dzieje się i tu - gdy pada pomysł funduszu, na który będą wpłacać comiesięczną składkę, choć to wydaje się szalone, jednak nikt się nie wyłamuje. Całość ma przejąć ten z nich, kto będzie żył najdłużej. Choć to przecież jeszcze odległa perspektywa, zwariowany pomysł trochę kusi, bo przecież sporo może tam przez te lata narosnąć.



To nie jest jednak thriller, czy kryminał, gdzie ktoś z nich będzie próbował zgarnąć kasę zbieraną przez wszystkich. Oczywiście, fundusz będzie kusił, no bo jak to pieniądze leżą i nic się z nimi nie dzieje, a ja tu mam świetny biznes, w który mogę je zainwestować i podwoić. Ale nie to jest najważniejsze.

Maciek Bielawski przygląda się mężczyznom w okolicach 40 albo tuż po niej i pokazuje jak mimo stwarzania pozorów ogarniania wszystkiego, bycia odpowiedzialnym, szczęśliwym, ustawionym, wielu z nich jest totalnie zagubionych i w głębi serca żyje w lęku, w ciągłej ucieczce od konsekwencji i problemów. Samotność trochę podkreśla również trwająca pandemia, ale to nie w rzeczywistości i nie w innych ludziach jest prawdziwa jej przyczyna, ale w nich samych. Nie chodzi przecież jedynie o "zdobycie" miłości, ale o jej utrzymanie, budowanie relacji, przechodzenie przez kryzysy, nudę, zmęczenie, pokusy, wygodnictwo. A to jest dużo trudniejsze.
Można oczywiście popisywać się autem, pensją, domem itp. czy to jednak naprawdę jest wyznacznikiem prawdziwego szczęścia?

Na to oczywiście nakładamy jakieś ich wspomnienia z przeszłości, sekrety, kompleksy, animozje. Ośmiu facetów i dziwny pomysł, który sprawia, że jednorazowe spotkanie po maturze jest kontynuowane, łączy ich w jakiś pokrętny sposób. 
Ciekawe portrety są tu najsmaczniejszą częścią powieści - relacje, decyzje, nadzieje i sposoby na rozwiązywanie trudności, używki, błędy, kłamstwa i obietnice... Plany jakie mieli w czasach szkoły, ambicje, idee i to co z nich zostało. Jak o tym myślą, jak się tłumaczą...

Samo życie.


Ktoś mógłby powiedzieć - niewiele się dzieje, ale to nie do końca jest prawda. Losy każdego z nich potoczyły się przecież inaczej, być może każdy z nich myśli o tym że mógłby być tym ostatnim zgarniającym fundusz, choć każdy też ma związane z tym jakieś obawy. To ciekawe portrety mężczyzn z pokolenia lat 70 i 80, którzy załapali się na wielkie zmiany w kraju. Polska się zmieniła. Wciąż się zmienia. Oni jednak jakby mieli już dość tego tempa zmian, jakby najbardziej pragnęli odpoczynku.
 
Trochę sentymentalnie, trochę o kryzysie męskości, ale bez rozdzierania szat i oskarżania kogokolwiek. Czytelnik sam musi sobie składać puenty i oceny.
Bez fajerwerków, ale ci którzy lubią nie tyle akcję, co zagłębianie się w relacje, w portrety psychologiczne myślę że będą usatysfakcjonowani. Niektóre fragmenty naprawdę smakowite i spokojnie cieszyłyby serducho jako opowiadania, tu może trochę tracą na wyrazistości, giną w rozbudowane fabule.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz