poniedziałek, 12 czerwca 2023

Doktor White i jego głowy - Brandy Schillace, czyli śmiałe eksperymenty w transplantologii

Jaka to frajda przejrzeć sobie całą listę notek do napisania i wybrać temat jaki ci akurat najbardziej pasuje. Zero przymusu, choć patrząc realnie z większością egzemplarzy jakie przychodzą do recenzji jakoś mniej lub bardziej spóźniam się w stosunku do premiery. Nie chcę robić jednak nic na siłę, pisać dyrdymałów o tym jakie to świetne - tego już sporo w sieci. Każda książka genialna, każda najlepsza, każdą musisz przeczytać. Nic dziwnego, że potem już mało kto wierzy w opinie, recenzje i królują na listach sprzedaży jakieś potworki, którym masowo wystawia się niebotycznie dobre opinie...
Róbmy swoje, więc jak zwykle u mnie znajdziecie kilka informacji i refleksji na temat książki, które mam nadzieję, że będą pomocne przy podejmowaniu decyzji. I zacznę tak: seria BoWiem od Wydawnictwa Uniwersyteu Jagiellońskiego już parę razy mnie zachwyciła, ale dawno nie czytałem nic tak dobrego, co tak naprawdę jest literaturą popularnonaukową, a nie tylko prostą biografią. O ile z książką o Tesli męczę się okrutnie i trochę bałem się i w tym przypadku, bo nie tylko z fizyki byłem noga, ale i biologii nie lubiłem, to "Doktor White i jego głowy" okazał się lekturą wręcz fascynującą. Tym bardziej jestem zdziwiony, że o samym naukowcu wcześniej nie wiedziałem nic, więc nawet ludzkiej ciekawości na początku nie było. No jak to - chirurg, który wymyślił sobie przeszczepienie ludzkiej głowy do innego ciała, jawi się niczym doktor Frankenstein. No jakiś chory eksperymentator, fantasta i hochsztapler, nie? 


Tymczasem mamy do czynienia z człowiekiem, którego praca (i trochę obsesja na punkcie pewnej idei), choć może wydaje się dość utopijna, pośrednio prowadziła do wielu odkryć, które potem służyły medycynie i ratowały ludziom życie. Głowy ludzkiej ostatecznie nie przeszczepił, ale eksperymentując na zwierzętach, udowodnił, że to wcale nie jest niemożliwe - skoro po przeszczepieniu głowy z mózgiem do innego ciała, odzyskiwało ono sprawność, to znaczy że to wcale nie jest nierealne. 

White zderzył się z pytaniami i oskarżeniami, które zmieniły również oblicze medycyny - o etykę, o to gdzie leży esencja osobowości człowieka (on był przekonany że w mózgu i umiejscawiał tam również jako człowiek wierzący ludzką duszę). I to jest tu równie ciekawe jak wszystkie ciekawostki o tym co robił w swoim laboratorium. Dyskusje z ekologami, bez strachu podejmowanie się mało przyjemnej łatki "rzeźnika", nie pozostawianie bez polemiki i wyjaśnienia ataków, czy wreszcie nieustanne doskonalenie się w pracy, wzbudziło nie tylko sympatię, ale i spory szacunek. Oczywiście można powiedzieć - miał wybujałe ego, jak wielu wizjonerów lekceważył trudności, ale w przypadku White'a to raczej ogromna praca, by każdą trudność zanalizować i ominąć. To dzięki niemu wiemy, że mózg jest w stanie przetrwać dłużej dzięki obniżeniu temperatury wokół niego, a precyzyjne łączenie wszystkich naczyń krwionośnych to poligon na którym obok niego uczyło się bardzo wielu innych specjalistów.

Jest tu trochę smaczków historycznych (ech ten "wyścig" między USA i ZSRR), ciekawostek biograficznych, ale to przede wszystkim opowieści o tym jak dzięki pewnej śmiałej idei, nawet jeżeli nie udało się jej na razie doprowadzić do końca, można było przesunąć do przodu naszą wiedzę i możliwości w ratowaniu ludzkiego życia. Kto wie, może kiedyś jednak taka operacja zostanie dokonana. Mózg, który jest w pełni sprawny, tak jak przeszczepiamy kończyny, narządy, miałby dostać całe nowe, sprawne ciało. Pozostaje oczywiście działanie układu nerwowego, ale przecież i tu medycyna dokonuje cudów. Przerażające? Może i tak, bo zaraz pojawiają się oskarżenia o handel ciałami, o fanaberie bogatych, którzy chcą żyć kosztem biednych. Ale i fascynujące. Czyż człowiek sparaliżowany nie chciałby dostać takiej szansy? 
Kapitalna lektura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz