poniedziałek, 19 grudnia 2022

Cravate Club, czyli męska przyjaźń w krzywym zwierciadle

Lubię takie komedie, które swoją wartką akcją, szalonym tempem i błyskotliwymi dialogami bawią od początku do końca, a jednocześnie czujemy skryty w nich morał. W dodatku Wojciech Malajkat jest moim ulubieńcem i tym razem nie zawiódł, zarówno jako reżyser i jako bohater sztuki.

Dwóch wspólników , architektów, przyjaciół poróżni w pewnym momencie fakt, że jeden z nich (Adrien) posiada małą tajemnicę, o której nie wie Bernard. Adrien jest człowiekiem zdolnym, pracowitym, przyjacielskim i bardziej uważnym od Bernarda – mężczyzny raczej egocentrycznego i apodyktycznego. Kiedy na jaw wychodzi mały sekret Adriena, że przynależy do klubu stworzonego dla facetów, którzy spotykają się raz w miesiącu, aby odreagować stresy życia przy alkoholu i bawić się przy niewinnej w gruncie rzeczy „głupawce”, Bernard odpala cały zestaw podejrzeń, wyrzutów i pretensji, że on nie został do tego grona dopuszczony. To co wyczynia Wojciech Malajkat jako Bernard na scenie jest mistrzostwem. Doskonałość tekstu jest tu wartością dodaną. Jeden mały, nic nie znaczący wydawać by się mogło sekrecik wystawia na ciężką próbę długoletnią przyjaźń obu mężczyzn. Widzowie zaśmiewają się do łez, ale wymowa tej komedii z minuty na minutę przeradza się w analizę tej męskiej przyjaźni, wiele też mówi o emocjach które jej towarzyszą, ale również o potrzebach, które zaspakajała (a przynajmniej – powinna zaspakajać). Jak daleko przyjaźń może ingerować w życie przyjaciół? Czy przyjaźń to wiedzieć wszystko o przyjacielu, bez możliwości złapania oddechu od tego zespolenia? 

Dla Adriena Cravate Club jest odskocznią od wymagającej pracy i przyjaciela, który niekiedy go osacza. Jeśli wprowadzi Bernarda do Clubu straci miejsce, które było jego azylem. Z kolei dla Bernarda sprzeciw młodszego kolegi to niemożność zaspokojenia ciekawości, która wraz z kolejnymi odmowami staje się coraz bardziej chorobliwa. Jego egocentryzm nie dopuszcza do siebie myśli, że osoby z jego kręgu mogą mieć swoje odrębne światy, w których on nie uczestniczy, mało tego – inni niekoniecznie chcą go tam widzieć.

Śmiejemy się szczerze, choć im bliżej końca zaczynamy się zastanawiać, czy zaborczość Bernarda pozostawi w nas uśmiech z jego poczynań, refleksję nad przyjaźnią czy zakończy się dramatem. Ale tego już nie powiem.

Muszę przyznać, że bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie Marcin Stępniak jako Adrien. Młody aktor, który swoją grą w niczym nie ustępował Wojciechowi Malajkatowi. Duet dwóch świetnych aktorów, który bawił nas wybornie, a jednocześnie dawał popis mistrzowskiej gry aktorskiej i zmuszał do refleksji.

Świetny i mądry tekst, brawurowo zagrany przez bardzo dobrych Aktorów. Nic dodać…

Polecam

MaGa

Teatr Polonia – Cravate Club
Reżyseria: Wojciech Malajkat
Autor: Fabrice Roger-Lacan
Przekład: Katarzyna Skawina
Scenografia i kostiumy: Wojciech Stefaniak
Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska
Reżyseria światła: Waldemar Zatorski
Realizacja dźwięku: Radosław Grabski
Producent wykonawczy: Rafał Rossa
Obsada:
Bernard – Wojciech Malajkat
Adrien – Marcin Stępniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz