poniedziałek, 12 grudnia 2022

Faust, czyli warto było tak pragnąć?


Dobre dzieła są ponadczasowe. „Faust” również. I nie tylko muzycznie, choć muzyka Charlesa Gounoda do tej opery na pewno taka będzie, bo jest bardzo piękna. I wielokrotnie słyszały ją zapewne nawet te osoby, które na słowo: „opera” machają rękoma i twierdzą, że nie lubią.

Faust to mędrzec, uczony, który u schyłku życia czuje się niespełniony. Sądzi, że zmarnotrawił życie czytając mądre księgi, prowadząc badania. Teraz, kiedy jest już starcem, zapragnął młodości, beztroski, hulanek, miłostek i wielkiej miłości. Jednak należy uważać o co się prosi i jaka jest stawka za spełnienie marzeń. Faust jest zdeterminowany a Mefistofeles słucha, jednak stawką jest dusza Fausta. Ach, ta młodość wymarzona, wytęskniona… wiecznie młodym być… Faust podpisuje cyrograf z diabłem, otrzymuje eliksir młodości i zaczyna spełniać marzenia. Poznaje piękną Małgorzatę, ona zachodzi w ciążę, Faust ją zostawia, bo są przed nim inne jeszcze wyzwania. Jej brat po powrocie z wojny pogardza nią, bo nie dochowała czystości, społeczność ją odrzuca. Małgorzata rodzi dziecko, ale je zabija. Trafia do więzienia, ale jej miłość do Fausta, żal za grzechy zostają wysłuchane i wybaczone. Gorzej z Faustem…

Powiem szczerze, że dla mnie muzycznie opera „Faust” jest arcydziełem. Piękna, harmonijna muzyka, każda aria ma w sobie swoisty urok, rewelacyjne śpiewy chóralne – jednym słowem opera, która może podobać się każdemu. W retransmisji „Fausta” w Opery Paryskiej moje serce skradł Christian Van Horn jako Mefistofeles – bas baryton. Wysoki, postawny, przystojny – rzeczywiście diabeł, któremu trudno się oprzeć. Jednak uczciwie muszę przyznać, że niskie głosy uwielbiam, a jego ciepły bas baryton wręcz mnie urzekł. Faust w interpretacji tenora lirycznego Benjamina Bernheima pięknie współgrał w duetach, zarówno z Mefistofelesem jak i z Małgorzatą, w wykonaniu Ermonelii Jaho – sopran. Zresztą trzeba powiedzieć, że cała obsada była bardzo dobra, bo duety były piękne i to w każdej konfiguracji. Również śpiewy chóralne (męskie) są tym co bardzo lubię, więc również w tym zakresie Charles Gounod zaspokoił moje gusta.

Świetnie wykorzystano w tej inscenizacji nowinki techniczne, zdjęcia z wnętrza metra, znikanie wagoników w tunelu (jak w czeluściach piekieł), loty nad miastami, ucieczki na koniach. To rzeczywiście było nowatorskie i miało pozytywny wpływ na unowocześnienie przekazu. 


Jednak nie wszystko mi się podobało. Reżyserowi spektaklu Tobiasowi Kratzerowi – mimo, że jest znany z nowych odczytań klasyków operowych – nie za bardzo powiódł się pomysł ze zmianami treści. Zmiany – jeśli już koniecznie ktoś musi czynić w pierwowzorze – nie powinny być zagadkami i stanowić o tym, że treść opery staje się mało czytelna. A tu niestety, mimo wcześniejszej rozmowy z reżyserem, były sceny, które zmienione - utrudniały przekaz.

Jednak to opera. Muzyka Gounoda zawsze się obroni mimo majstrowania przy jej treści. Akcja jest wartka, ciekawa, muzyka wpada w ucho i zapada w serce. Dotychczas nie miałam okazji oglądać jej w całości i bardzo się cieszę, że teraz – dzięki retransmisjom w Multikinie – miałam tę możliwość.
Jest piękna!
Polecam
MaGa

Posłuchajcie, może ten walc Was zachęci: https://www.youtube.com/watch?v=sVKMd-fJPtg
a może aria Mefistofelesa:
https://www.youtube.com/watch?v=iuKFkjsXN9o
albo chór:
https://www.youtube.com/watch?v=kFhfd2qafl4

Multikino – „Faust” Charles Gounod /retransmisja z Opera National de Paris
Reżyseria – Tobias Kratzer
Występują:
Faust – Benjamin Bernheim
Mefistofeles – Christian Van Horn
Małgorzata – Ermonela Jaho
Walenty – Florian Sempey
Siebel – Michele Losier
i inni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz