piątek, 23 grudnia 2022

Z Matką Boską na rowerze - Wojciech Koronkiewicz, czyli jak co roku: lektura i życzenia

Co roku na Notatniku w okolicach Wigilii znikam na trochę z sieci, a zostawiam Was z jakąś wyjątkową notką i życzeniami, niech tak będzie więc i w tym roku. Czego Wam życzyć? Pewnie tego samego, czego chciałbym i dla siebie.
Pisząc niedawno życzenia dla świetlic do których z pracy wysyłaliśmy paczki z grami i książkami, napisało mi się tak:

By to co dobre i piękne zawsze przynosiło wiele radości i pozytywnych emocji, a to co trudne i bolesne nie odbierało sił i nadziei.

I to chyba sedno. Zabiegani wokół gotowania, przygotowań, sprzątania, myśląc o prezentach i innych rzeczach, które wydają się ważne, zapominamy o tym co najważniejsze. Boże Narodzenie jak chyba żaden inny czas, zwraca nam uwagę na potrzebę bliskości, wartość rodziny, uczy nas opiekowania się słabszymi, wymagającymi wsparcia. Biegając po sklepach i skupieni na pieniądzach, zapominamy że ważniejsze od tego jest obecność, bliskość, szczerość, czas spędzony razem. Wtedy może narodzić się przebaczenie, wdzięczność, radość i miłość. Tego więc Wam życzę. Żebyście nie czuli się samotni i żebyście dostrzegali innych, którzy mogą tak się czuć. Byście byli dla innych i czuli, że ktoś chce się odwdzięczać tym samym wobec Was.

I dorzucam lekturę, która mnie zachwyciła. Czy osoba, która jak sama o sobie pisze - jest lewakiem i nie do końca czuje religijne uniesienia, może napisać z wrażliwością dla sacrum książkę o miejscach, do których pielgrzymowały setki tysięcy ludzi? Koronkiewicz udowadnia że jak najbardziej. To reportaż, migawki pełne ludzi, magicznej atmosfery Podlasia, ale i ciekawe zderzenie historii i współczesności, kultur, narodów, religii, emocji. Wschód i Zachód. Tu się spotykają, przenikają, pozwalają dotknąć. Tu ikony wiszą w kościołach katolickich, a ksiądz i batiuszka potrafią z równą pasją opowiadać o ich historii, o cudach za jakie przychodzili dziękować wierni. Warto mieć otwarte oczy i uszy, bo czasem najciekawszych rzeczy można doświadczyć wcale nie tam gdzie spotyka się tłumy wiernych. 

Ile takich "cudownych" miejsc, obrazów, źródeł, pustelni można spotkać na Podlasiu? Okazuje się, że całą masę. Autor postanawia pielgrzymować do nich na rowerze, zjeżdżając setki kilometrów i tworząc miniaturowe relacje ze swoich wypraw. Oczywiście poza historią obrazów (bardzo niejednokrotnie ciekawą, choć można dostrzec pewne schematy i podobieństwa), zdjęciem, zawsze jednak udaje się przemycić coś bardzo ulotnego z każdego z tych miejsc. Czasem to jakieś spotkanie, zdarzenie, innym razem może jakaś refleksja czy obserwacja. I choć dużo w tym subiektywności, czy właśnie nie to jest piękne? Każdy z nas czasem tak ma, że może poczuć coś wyjątkowego w miejscu, gdzie może inni mijają je, nie zwracając już na nie uwagi. W krainie gdzie życie toczy się trochę wolniej, gdzie tradycja wciąż ma swoją wartość i znaczenie, miejsca kultu na szczęście wciąż nie są skazane na zupełne zapomnienie. I to jest piękne. Nawet jeśli napotkasz zamknięte drzwi, to zwykle znajdzie się ktoś, kto pomoże ci w dotarciu do osoby dzierżącej klucz, a ona nawet jak się spieszy, znajduje dla Ciebie czas.
W czasach gdy często wiarę w moc modlitwy traktuje się jako dawne zabobony, przesądy i po prostu odległą przeszłość, którą nasza racjonalność przegnała precz, Koronkiewicz nie tylko przypomina o istnieniu takich miejsc, ich historii, ale i pokazuje przestrzeń pewnej tajemnicy, za którą chyba wciąż w człowieku jest tęsknota i przeczucie, że to wcale nie jest wcale taka bajka, jak chcieliby niektórzy. 

Czyta się szybko, ale w trakcie lektury pojawia się niejedna refleksja i westchnienie nad jakimś fragmentem. A czasem się nawet zgrzytnie zębami, gdy uświadomisz sobie ile zła może narobić głupie podejście: wszystko ma być polskie i katolickie. Dlatego chyba dla mnie tak interesujące były te fragmenty na temat historii, tej dawnej i bliższej. Dzięki temu mam wrażenie, że łatwiej zrozumieć fenomen Podlasia, na które mam nadzieję wrócę jeszcze nie raz. I już się cieszę na lekturę kolejnych dwóch książek autora, czekających na półce. 

1 komentarz:

  1. "Czy osoba, która jak sama o sobie pisze - jest lewakiem i nie do końca czuje religijne uniesienia, może napisać z wrażliwością dla sacrum książkę o miejscach, do których pielgrzymowały setki tysięcy ludzi?"
    To bardzo zastanawia - tym bardziej, że z załozenia takie osoby są przeciw kościołowi i wierze..
    Hmm.. zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń