czwartek, 15 lutego 2024

Omerta - Mario Puzo, czyli nie da się odejść na emeryturę lub zrezygnować

Kryminały i thrillery zacznę chyba grupować po dwa lub trzy, bo trochę się tego uzbierało, ale póki co tytuł, który nie bardzo jest z czym powiązać. Mario Puzo jest niepowtarzalny. Autor Ojca Chrzestnego uznawany jest za speca powieści o włoskiej mafii, ale nie w sensacyjnym stylu, jak to czasami teraz się robi, ale on skupia się na pokazaniu mechanizmów, intryg, rozgrywek wewnętrznych i metod na uciszanie wrogów zewnętrznych. Jedni to kochają, innych to nudzi.
Omerta, czyli zmowa milczenia, której złamanie oznaczało śmierć i utratę honoru, była jednym z fundamentów potęgi tej organizacji przez lata. Przysięga zmuszała do wierności, do posłuszeństwa, do eliminowania przeciwników. Co jednak jeżeli jakieś wydarzenie było na tyle bolesne, że zemsta stawała się ważniejsza niż nawet przysięgi? Trochę o tym jest ta powieść, z rozbudowaną intrygą, w której wciąż nad bohaterami wisi jakieś niebezpieczeństwo.
Morderstwa na zlecenie, miłość, wielka kasa, świat blichtru i sławy, a z drugiej strony służb specjalnych, których zadaniem jest rozpracowywanie interesów mafii. Niby jest prawie wszystko co może sprawić, że powieść trzyma w napięciu i wciąga.
Jest jednak pewien problem. O ile chwilami obserwowanie tych wszystkich rozgrywek, przewidywania ruchów przeciwnika, obserwowanie jak wiele mogą zdziałać pieniądze (nawet przeciągnięcie na stronę morderców policji), jest nawet interesujące, to nie udało się autorowi zbudować jakiejś więzi emocjonalnej czytelnika z bohaterami. Trójka dzieci jednego z ostatnich wielkich mafiozów, wychowywana była tak, by byli odsunięci od jego interesów i w żaden sposób nie wiązani z nielegalną działalnością. Mimo że odsunął się on na bok, przekazując wszystkie interesy, jak się okazuje jego śmierć stała się początkiem dalszego zamieszania. Chciał namaścić na swojego następcę swojego bratanka, a ten uznał za swój obowiązek wykrycie sprawców jego morderstwa, nie wiedząc że tym samym sam ustawia się przed celownikiem.
Skaczemy między postaciami z jednej i drugiej strony rozgrywki, nie do końca znając ich prawdziwe intencje i motywacje. Kto jest przekupny, a kto dał się oszukać, kto zdradził, a kto do końca pozostanie wierny.
Mam wrażenie że to powieść trochę niedokończona, niedopracowana. Niby nie czyta się źle, ale jak zaczynać przygodę z Puzo, to chyba jednak od innego tytułu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz