Nie jestem znawcą muzyki metalowej, najczęściej sięgam po łagodniejsze klimaty, ale jeden z postów w skrzynce pocztowej mnie zainteresował na tyle, że zacząłem sprawdzać i nie ukrywam, że wpadła mi ta muza w ucho. Tunezja, elementy folkowe ze świata arabskiego i ostre gitary? Przecież to brzmi zaskakująco, prawda?
W oczekiwaniu na ich najnowszą płytę, która zdaje się ma pojawić się 8 marca, sięgam po album poniekąd przekrojowy, oddający ich umiejętności i pomysły, czyli album koncertowy.
Rzymski amfiteatr, siedem tysięcy publiki, która zna zespół, bo przecież grają u siebie, więc atmosfera kapitalna. Możemy jedynie domyślać się, że metalowcom w Tunezji raczej łatwo nie jest, więc fajnie, że ktoś ich zauważył, dał szansę i w tej chwili mogą promować swoją muzykę na całym świecie.
Nie obawiajcie się, że zaleje Was ściana dźwięku i ryk niczym na płytach Behemotha, to raczej łagodniejsze oblicze metalu. Choć chwilami gitary pięknie budują tempo, są świetne solóweczki, równie dużo tu syntezatorów, chórków, a elementy tradycyjnej muzyki z rejonu bliskiego wschodu czy północnej Afryki, wcale nie są tu jakimś mizernym dodatkiem. Nawet w sposobie śpiewania pojawia się charakterystyczny zaśpiew.
I powiem Wam, że to naprawdę fajne połączenie. Zaskakujące, ale całkiem miłe dla ucha. Jest mocno, ale też nie ma odruchu wyłączenia jeżeli ktoś nie lubi jednostajnego rytmu. Ci którzy u nas pokochali Sabath wiedzą o czym mówię - że mimo ciężkich riffów, w tej muzyce może być sporo lekkości i melodyjności. I tak też jest. Klawisze umożliwiają budowanie partii instrumentów skrzypcowych, a my chwilami zaczynamy zapominać o tych długowłosych kolesiach, ale zaczynamy sobie wyobrażać tancerki brzucha, egzotyczne bazary, pałace lub wydmy z karawanami. Jest więc i orientalnie, jest symfonicznie, a jednocześnie jak wejdą gitary i perkusja zaczyna się miły dreszcz dla tych, którzy lubią trochę ostrzejszą muzę.
Myrath oznacza dziedzictwo i panowie wydają się całkiem zgrabnie łączyć swoje pochodzenie kulturę, z fascynacjami muzycznymi. Warto spróbować! Nawet jak nie przepadacie za metalem.
Poniżej fragmenty nie tylko z tego krążka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz