piątek, 23 lutego 2024

Białość - Jon Fosse, czyli i blisko i daleko jednocześnie

Nowelę zdobywcy literackiej Nagrody Nobla w ubiegłym roku, Terlikowski z Frondy reklamuje jako lekturę na Wielki Post, no to zmierzmy się z tym tekstem.
Króciutkim. Bardzo specyficznym, bo ktoś mógłby powiedzieć, że w zapisywanie takiego strumienia myśli to można bawić się w liceum. Może pójdę. Albo nie pójdę. A co jeżeli pójdę. Ale może jednak spróbować. I tak przez kilkadziesiąt stron.
Gdy jednak pierwszą trudność jaka może wynikać z lektury przełamiemy, zaczynamy wczuwać się w zagubienie głównego bohatera, jego niepewność, lęk, a jednocześnie nadzieję, że ktoś lub coś pomoże mu w wydostaniu się z tej sytuacji.

Odczuwanie samotności, ciemności, pustki. Pewnie to stan, którego niejedno z nas doświadczało i to nie musi być sytuacja fizycznego osamotnienia, tak jak tu w ciemnym lesie, na odludzie, gdzie bohater nawet nie wie do końca jak się znalazł.
Zwątpienie we własną nieomylność, w sens podejmowanych wyborów, jakieś zawahanie, a potem rosnący niepokój, są czymś bardzo naturalnym, można by rzec wpisane są w naszą naturę. A jednocześnie w tej ciemności, nawet niewierzący, potrafią doświadczyć czegoś zgoła metafizycznego - nadziei, otuchy, ciepła, które są prawie namacalne, które pomagają choćby na chwilę otrząsnąć się z lęku, by iść dalej, by szukać wyjścia.

Fosse pisze właśnie o takim doświadczeniu. Wierzący pewnie dopatrzą się tu wymiaru religijnego, spotkania z siłą wyższą. Czy jednak każdy z nas nie nosi w sobie takiej iskry, z której w chwili słabości nie mógłby zaczerpnąć - myśli o kimś bliskim, dobrych wspomnień, relacji z rodzicami? Nie ma tu miejsca na pewność, na uniesienie, że znam drogę, to raczej błądzenie, chwilami po omacku, ale jednocześnie z nadzieją, że jednak znajdę wyjście. Dialog ze sobą zamienia się w pragnienie obecności, racjonalizm i nieufność zderza się z chęcią zaufania i podążenia za światłem. Czy nie jest ono złudzeniem, czym tak naprawdę jest? Każdy pewnie odpowie sobie na to inaczej.

Pełne niepokoju, chwilami trochę męczące poprzez powtarzanie po raz kolejny tych samych zdań, jednocześnie ma w sobie coś tajemniczego i fascynującego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz