wtorek, 20 lutego 2024

Przypadki warszawskiego amanta, czyli wyginam śmiało ciało

Maga: Kolejny spektakl, który mi nie przypadł do gustu. Chyba się starzeję albo staję się bardziej wymagająca, ale ten monodram w niczym mnie nie zaskakuje. Ot, sceniczna, współczesna „Ukryta prawda” czy „Sekrety życia” z TV. Ani to zabawne ani odkrywcze.

Robert: To jest problem tego tekstu, że tu treści jest naprawdę niewiele. Choć twórcy na plakatach wskazują, że inspirowali się prozą Bukowskiego, to jest to bardzo na wyrost. No chyba, że ktoś wyszedł z założenia, że skoro bohater sztuki lubi kobiety, to już ma coś wspólnego ze słynnym bitnikiem. O ile jest zarys historii, czyli opowieść mężczyzny, który szuka swojego miejsca i szczęścia na różne sposoby, to treść raczej rozczarowuje - to zbiór powielających jakieś stereotypy scenek, jakaś piosenka, żarty nie najwyższych lotów i refleksje na temat życia, które zgodzę się z Tobą, że odkrywcze nie są.


MaGa: Jakie czasy – taki amant. Pogubiony w rzeczywistości, żyjący chwilą, skazany na ciągłe oceny i ulegający presji, modzie… a tak naprawdę chcący jedynie kochać i być kochany.


Robert: Może tu jest klucz do tego spektaklu. Skoro chciano zrobić komedię, sklejono ją z tego co wydawało się że bawi Warszawiaków - dziurawe ulice, Uber, korki, kluby nocne, wciągane kreski, żeby wytrwać w pracy w korpo, knajpy na placu Zbawiciela... Jedziemy po stereotypowych obrazkach i ślizgamy się po powierzchni. W efekcie może rzeczywiście ktoś odnajdzie się w tym nieźle, bo wszystkie te rzeczy akurat stanowią fragment jego życia, będzie więc się w tym rozpoznawał i bawił tymi nawiązaniami. Brak jednak w tym głębszego spojrzenia, może bardziej uniwersalnej refleksji na temat relacji z ludźmi, czy oryginalności (polecamy oboje np. Taksówkę która kiedyś była grana w Teatrze Soho), żeby spektakl mógł sprawdzać się nie tylko w sytuacjach gdy ktoś ma wśród znajomych kogoś kto np. ma za sobą ceremonię z użyciem ayahuasci, czy jest kierowcą lub częstym pasażerem Ubera.
Może odrobinę za dużo w tym było w tym wszystkim też zbyt oczywistych podtekstów seksualnych - zwłaszcza jeżeli nie bardzo miały one związek z opowiadanym fragmentem historii. Można czasem coś pokazać bez ruchów kopulacyjnych, czy klepania po pupie, a wyobraźnia widza i tak swoje dopowie.

MaGa: Jedyną zaletą tego monodramu jest odtwórca amanta warszawskiego – Grzegorz Jarek. Niezwykle gibki, skoczny, ze swoim ciałem potrafi robić niezwykłe rzeczy. Ma mocny głos, choć trudno powiedzieć czy dobry, bo dwie, trzy piosenki z tekstem jak mantra – to trochę mało by móc ocenić. Jednak żeby powiedzieć coś więcej na jego temat musiałabym zobaczyć go w jeszcze innym repertuarze.

Robert: Ja już widziałem i stąd z ciekawością szedłem na "Przypadki...". Pokazał moim zdaniem, że potrafi dużo i problem tkwi raczej nie w nim, co w scenariuszu. Mam jednak wrażenie że sporo jeszcze przed nim pracy, żeby np. nie korzystać w wciąż tych samych pomysłów (zarówno gra twarzą, jak i ciałem), żeby szukać wciąż nowych sposobów na nawiązanie kontaktu z publicznością. Tu sprawdza się nieźle jako showman, ale czy budzi prawdziwe emocje, sympatię, czy choćby ciekawość dla swojego bohatera? Moim zdaniem niestety nie.

Z plusów wskazałbym poza oczywiście charyzmą Grzegorza Jarka, nieźle pomyślane przejścia muzyczne i video oraz pomysły na grę przy wykorzystaniu jedynie kilku rekwizytów - minimalizm, ale zarówno zabawny, jak i całkiem efektowny.
Podsumowując: w naszej ocenie mamy raczej do czynienia nie tyle z przemyślanym i spójnym przedstawieniem, co raczej ze zbiorem mniej lub bardziej udanych żartów, które średnio sklejone są w całość. Satysfakcja widza będzie więc zależeć od oczekiwań z jakimi się tam pojawimy. Jeżeli wystarczy Wam coś w stylu stand-upu, komediowego show, nie oczekujecie od monologu w teatrze głębi, czy większych emocji, być może to będzie dla Was udany wieczór. My wyszliśmy średnio usatysfakcjonowani, a zważywszy na nie tak tanie bilety, raczej nawet rozczarowani.

Jeżeli "Przypadki..." Was zainteresowały klikajcie tu:
https://teatrxl.com/przypadki-warszawskiego-amant/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz