Od jutro trochę notek filmowych, m.in. te oscarowe, ale dziś jeszcze dwie książki - jedna dla dzieci, druga poważniejsze wieczorem albo rano.
Jamie Oliver - chyba wszyscy kojarzą tego gościa, znanego szefa kuchni, ale i propagatora zdrowego żywienia, prowadzącego różne programy kulinarne w tv. I oto kolejna jego książka to nie przepisy, ale... książka dla dzieci? Hmmm. Z jednej strony trochę obawa, no bo czemu wszyscy celebryci próbują monetyzować swoją sławę nie tylko przez wspomnienia ale i pisanie bajek. Z drugiej zaś - kto, szczególnie jeżeli są rodzicami, może im odebrać prawo opowiadania swoim pociechom różnych fascynujących historii. A wtedy zawsze jest pokusa, że jeszcze bardziej będą one dumne jeżeli ukaże się to drukiem.
Okładka przyciąga uwagę, zachwycają mnie ilustracje bo jest ich dużo (choć są chwilami ciut mroczne, może dlatego że tylko czarno-białe), od razu zaznaczmy że to dopiero początek pewnej historii, będzie jej ciąg dalszy. A fabuła?
Uśmiechałem się trochę pod nosem, bo na każdym kroku wychodziło na jaw, jak ważne jest dla autora jedzenie, eksperymentowanie ze smakami, staranność w przygotowaniu posiłku - nie znajdziecie tu raczej śmieciowego żarcia. Co prawda bohaterowie uwielbiają jeść, jednak potrafią rozpoznać to co zdrowe i smaczne. Czasem bywają i mniej smaczne żarty, jak wybuchowe efekty po zjedzonej fasolce, ale kto nie był dzieckiem i nie bawiły go takie "bomby".
Czwórka dobrych przyjaciół uwielbia zapuszczać się tam gdzie nawet odradzają tego rodzice, nie chodzi jednak o jakieś stare fabryki i coś co zagraża życiu, a tajemniczy nieduży las, w którym jak głosi miejska legenda, kiedyś zaginął chłopiec. I choć rodzice pewnie woleliby żeby bawili się oni w bezpieczniejszym miejscu, mają zaufanie że skoro są razem i nie robią nic głupiego, to nic im nie będzie. Tymczasem niewielki las okazuje się miejscem nie tylko tajemniczym, ale i magicznym, a dzieciakom uda się otworzyć przejście pomiędzy naszymi światami.
Rozpoczyna się więc przygoda w której znajdziemy latające duszki, olbrzymy, jak i mniej przyjazne stwory. Dzięki rowerom, krótkofalówkom i sprzętowi w rodzaju "przyda się" Billi, Ania, Jimmy i Andy, będą stawiali czoła niebezpieczeństwom i próbowali rozwiązać pojawiające się problemy w oby światach. Mamy więc również wątek ekologiczny, tak modny w ostatnich latach.
Czyta się to dość szybko, pewnie dzieciakom się spodoba, choć nie do końca rozumiem podkreślanie, że to będzie opowieść szczególnie ważna dla dzieci, którym nie do końca idzie dobrze czytanie, nauka. Wiadomo - dobrze jeżeli dzieciaki wierzą w siebie, w to że mogą zrobić coś ważnego, odważnego, ale nie powinno to być stawiane jako alternatywa dla nauki, ale właśnie powinno to być wiązane z tym, że czasem trzeba jakoś się przełamać, włożyć wysiłek, poprosić o pomoc, choćby przyjaciół. Ale to tylko moja luźna refleksja.
Generalnie: bawiłem się całkiem fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz