Jean-Jacques Annaud trochę mnie zaskoczył - wiele jego filmów do dziś jest pamiętanych, ich strona wizualna na pewno była mocną stroną, ale od dawna nie nakręcił nic godnego uwagi, a tu proszę - rzecz aktualna, z pomysłem (wykorzystanie autentycznych zdjęć), rozmachem... Można oczywiście kręcić nosem na mocne podkreślanie wątków religijno-duchowych, w sumie jednak to co jednych drażni, innych cieszy, bo przecież takich filmów coraz mniej. A w przypadku jednej z najsłynniejszych świątyń na świecie, nic dziwnego, że próbuje się wykorzystać również ten jej aspekt, a nie jedynie traktować jej jako budynku historycznego. Tłumy zgromadzone nad brzegami Sekwany i modlące się w trakcie akcji ratowania katedry nie są też przecież zmyślone przez twórców filmu, starali się więc wiernie oddać wszystko to co działo się tego dnia. Od błędów, opóźnień w rozpoczęciu akcji, przez chaos komunikacyjny, aż po odwagę strażaków, narażających życie, by wciąż podejmować próby ograniczenia szkód. To właśnie im poświęcony jest ten obraz - bo pierwsze oddziały działały ze słabym sprzętem, a potem nawet z potężnymi siłami i tak to człowiek musiał znaleźć się na pierwszej linii walki z ogniem.
Przy okazji pojawia się oczywiście również refleksja: ile jeszcze świątyń narażonych jest na takie katastrofy, bo nie da się przewidzieć wszystkiego, a wiadomo że budulec w historycznych budowlach jest łatwopalny i żaden konserwator nie pozwoli na wymianę tego na plastik czy inne nowoczesne materiały. Ale to tylko dygresja - i tak najczęściej najbardziej zawodnym elementem systemu jest człowiek - zaprószenie ognia, nieuwaga i katastrofa gotowa.Jesteśmy świadkami heroicznej akcji strażaków, godzina po godzinie, z podkreślaniem wszystkich błędów, nerwów, przypadków, ale również odwagi i determinacji. Gdyby doszło do pożaru wież, cała katedra mogłaby runąć, nawet więc gdy już poddano się w walce o dach nawy głównej, nie można było odpuścić. Mury można odbudować - takie stwierdzenie pada w pewnym momencie, by podkreślić że również ważne było wynoszenie wszystkich przedmiotu kultu, relikwii, których wartość jest bezcenna. I tu również strażacy okazali się nie do zastąpienia. Wśród walących się murów, olbrzymiej temperatury, płomieni, roztopionego ołowiu, podejmowali jedną za drugą próbę wejścia do świątyni i zrealizowania postawionego przed nimi zadania.
Wizualnie - świetne. Nawet o napięciu można powiedzieć, choć wiemy jak mniej więcej ta akcja przebiegała. A że trochę płaskie i pompatyczne? Ano takie filmy też są potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz