Kilka dni temu pisałem o nietypowym kryminale "Półmistrz" Mariusza Czubaja, , w którym pojawia wśród bohaterów Gombrowicz, a dziś mam okazję napisać o spektaklu opartym na powieści, do której autentyczny rejs autora z roku 1939 był inspiracją. Do dziś drażni ona "prawdziwych Polaków", no bo jak to w obliczu wojny okazywać jakieś zwątpienie i pytać o sens gloryfikowania "Ojczyzny". Opisując emigrantów z kraju, Gombrowicz bezlitośnie kpił z ich oderwania od rzeczywistości, umiłowania patosu i powoływania się na wartości, choć miejsca na nie w życiu za bardzo nie ma. Pycha, małość, sztandary i zacietrzewienie po tylu dekadach od napisania powieści, wciąż okazują się prawdą o części z naszych rodaków, co bawi i przeraża jednocześnie. Dobrze więc, że ten tekst wciąż wraca na deski teatrów, a w warszawskim Ateneum, wybrzmiewa mocno i odniesienia do aktualności są aż nadto wyraźne. Kto wie, czy nie aż nazbyt to chwilami dosłowne, jednak nawet jeżeli tej symbolika i współczesność będzie nam przeszkadzać, nie przekreśla to jednak wartości samego przedstawienia. I nawet maruderzy pewnie przyznają, że na koniec mają ciarki na plecach.
O fabule nie będę pisał, bo każdy może bez problemów ją sobie przypomnieć, a obecność na sali młodych ludzi wskazuje, że poloniści nie boją się o tym dramacie rozmawiać. I całe szczęście. Oby tylko naprawdę rozmawiali, a nie jedynie podawali na tacy gotowe hasła. Trochę adaptacja Trans-Atlantyku w reżyserii Artura Tyszkiewicza może ku temu popychać przez dosłowność pewnych rozwiązań, choćby w scenografii, miejmy jednak nadzieję, że widz nie zatrzymuje się jedynie na tym co na wierzchu, a potrafi sięgnąć w głąb. Żeby linia konfliktu nie zatrzymała się na "zwyrodnialcy kontra ciemnogród".Co więc w historii opowiadanej przez Gombrowicza (Przemysław Bluszcz) może być szczególnie poruszające? Dla mnie może nawet nie samo widmo faszyzmu, pustka haseł wielkiego patriotyzmu, a chyba ten brak umiejętności sprzeciwu bohatera wobec tego co go mierzi, co wkurza, co śmieszy. Komentuje, ale nie jest wyraźny w swoim proteście, wciąż trzyma się gdzieś blisko rodaków, choć podkreśla, że nie bardzo do nich pasuje. Ilu dziś z nas trochę się tak wycofuje w swój świat wewnętrzny, pozwalając na to, by w kraju panowały chamstwo, cwaniactwo, bezguście i hipokryzja. Kompleksy zagłuszamy butą i gadaniem o wyjątkowości, obrażamy się za słowa krytyki, udajemy obywateli świata, a najlepiej nam i tak w przaśności i własnym grajdołku. Tyszkiewicz pokazuje nam nie jakieś elity, wyższe klasy, a przeciętniaków, którym bliżej jest do Stadionu Tysiąclecia niż na salony. Mimo tych nawiązań do współczesności, wciąż jednak zanurzeni jesteśmy w historii, tyle że próbując wyciągnąć z niej lekcję - nie jest to dla mnie kolejne przedstawienie antyrządowe, jakie teraz są w modzie.
Aktorsko trochę nierówno, ale na pewno robią wrażenie Artur Barciś w roli Posła (ciary), może i ciut przerysowany, ale jakże magnetyczny Krzysztof Dracz w roli Gonzaga deprawującego młodego Ignaca, jak i trochę przygaszony, przez to jednak jeszcze bardziej dramatyczny Krzysztof Gosztyła. No i Przemysław Bluszcz! Dla nich choćby warto iść na ten spektakl. Mniej mi się podobali Tomasz Schuchardt, Marek Lewandowski, czy Dariusz Wnuk. A całość? Jak dla mnie naprawdę ciekawa. Chwilami może i zahaczająca aż za bardzo o groteskę, ale w końcu to Gombrowicz. A im dalej, tym robiło się bardziej niepokojąco i aktualnie. Pytanie o to czy da się budować przyszłość bez wszystkich naleciałości, tak ciągnących nas w dół, które stawiał Gombrowicz jak widać wciąż warto sobie zadawać.
Więcej o spektaklu tu.
fot. ze strony Teatru Ateneum, autor: Bartek Warzecha
scenografia Justyna Elminowska
muzyka i opracowanie Jacek Grudzień
światło Mateusz Wajda
przygotowanie wokalne Magdalena Sobczak–Kotnarowska
ruch sceniczny Maćko Prusak
W roli Gombrowicza Przemysław Bluszcz, ponadto w obsadzie: Tomasz Schuchardt (Cieciszowski), Artur Barciś (Poseł), Rafał Fudalej (Podsrocki), Marek Lewandowski (Pułkownik), Bartłomiej Nowosielski (Baron), Dariusz Wnuk (Pyckal), Tomasz Kozłowicz (Ciumkała), Krzysztof Dracz (Gonzalo), Janusz Łagodziński / Krzysztof Gosztyła (Tomasz), Jan Wieteska (Ignac), Jakub Sasak (Horacy), Julia Konarska (Panna 1), Katarzyna Ucherska (Panna 2).
Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń