Mariusz Czubaj swoją najnowszą książką trochę wychodzi poza sztywne ramy konwencji kryminału. Niby jest trup, jest śledztwo, ale nie tylko to się tu liczy. Są realia historyczne, ale znowu - to nie jest do końca retro kryminał, ani też powieść szpiegowska, w której kierunku poszedł Krajewski. Wszystkiego po trochu, zabawa gatunkiem, realia i postacie z końcówki lat 30, a całość naprawdę smakowita. Warto jednak zaznaczyć - tu raczej klimat się liczy, detale, a nie szybka akcja czy też skomplikowana zagadka i mylenie tropów. Każdy może coś ukrywać, każdy może być podejrzany, a zamknięta przestrzeń wielkiego statku, pozwala na to, by nikt nie uciekła. Czas jednak odgrywa pewną rolę - wiadomo, że gdy dopłyną do portu, ten kto umiejętnie ukrywał swoje zamiary i tożsamość, zniknie na zawsze.
Dodajmy, że to rejs dość wyjątkowy, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Przecież podróże do Ameryki nie były aż taką rzadkością, tyle że w sierpniu 1939 niektórzy już przeczuwali, że zbliża się coś niepokojącego i warto przynajmniej na jakiś czas opuścić kraj. Rozmów o zagrożeniu, które jedni lekceważą, inni zaś dobrze rozpoznają, o polityce, nie da się uniknąć, bo też i na pokładzie znalazły się osoby o bardzo różnych poglądach, z różnych sfer towarzyskich. Do Buenos Aires płyną więc szachiści, reprezentacja kraju na olimpiadę, choć jak zauważa złośliwie prawicowy dziennikarz, prawie wszyscy mają żydowskie pochodzenie, płyną bogaci biznesmeni, zagraniczni turyści, jest trochę naukowców, a nawet artyści, bo Czubaj dość barwnie odmalował postać ekscentrycznego Gombrowicza. A wśród nich człowiek, który znalazł się tu z pewną misją, stara się wszystkich obserwować i przewidzieć kto też mógłby znaleźć się tu na statku po to, by przekazać cenne informacje obcemu wywiadowi. Bohater ma temu zapobiec, ale sprawa wcale nie jest taka łatwa, mimo zamkniętej przestrzeni i braku możliwości szybkiej ucieczki. Rozgryzanie pasażerów, relacji między nimi, tego co ukrywają, a potem jednocześnie prowadzenie śledztwa w sprawie morderstwa, niejednego by przyprawiło o siwe włosy. Stawka jest spora, bo jeżeli zadanie nie zostanie zrealizowane, brak może jeszcze długo patrzeć na świat spoza krat - dla rodziny przecież zrobi się wszystko i żadne pieniądze by tak dobrze nie zmotywowały. Edward Abramowski to postać ciekawa i mam nadzieję, że jeszcze powróci w jakiejś powieści - szpieg, awanturnik, idealista, detektyw, a życiorys ma taki, iż niejedną historię jeszcze można by z tego wyciągnąć (wojna domowa w Hiszpanii). A rozgryzanie w poszczególnych postaciach i wątkach co jest inspirowane prawdziwymi wydarzeniami to dodatkowa gratka w tej książce.
Cudownie było zanurzyć się w tą dziwną atmosferę: napięcia, podejrzeń, ale i rozleniwienia jakie zwykle towarzyszy długiemu rejsowi. Jest dość klasycznie, ale i smakowicie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz