Smutna informacja o śmierci Franciszka Pieczki, człowiek nie ma więc za bardzo ochoty na śmieszkowanie, robi się jakoś nostalgicznie. I na chybił trafił szukam czegoś jak zwykle w sieci muzycznego, żeby pomogło w kolejnych godzinach przed komputerem. I oto świeżynka. Premiera dziś. A wykonawca? Cóż. Nie wiem czy kojarzycie pana o pseudonimie The Tallest Man on Earth. Ukrywa się za nim szwedzki song writer Kristian Matsson, który na swoim koncie ma już kilka płyt i sporo koncertuje. Taki to już chyba los człowieka z gitarą :) Wciąż w trasie. I jak się okazuje, pomiędzy pisaniem piosenek własnych, facet bawi się dla relaksu również nagrywaniem coverów. Taki właśnie bowiem materiał znalazł się na tym krążku. Od Lucindy Williams, Yo La Tengo, the National, Hanka Williamsa po The Beatles.
Nie martwcie się jednak, że to jakieś odcinanie kuponów od tego co znane. Facet robi to po swojemu i myślę że z przyjemnością wysłuchacie jego wersji. Miły głos, proste, przyjemne aranżacje - gitara, czy banjo wiodą tu pierwsze skrzypce. Pobrzmiewają w tym wszystkim echa Dylana, choć Szwed jest bardziej na luzie, nie jest tak dramatyczny i surowy. Fajny materiał żeby poleciał sobie gdzieś w tle np. w trakcie pracy.
Łapcie i słuchajcie. A ja jeszcze wrzucam jedną notkę, zamykam miesiąc dużo wcześniej niż zwykle, może nawet przygotuję jakieś do opublikowania na pierwsze dni października bo znikam z sieci przynajmniej na 10 dni. Bez książek, bez muzyki, bez filmów, bez teatru :) Tylko Droga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz