wtorek, 13 września 2022

Sopot w trzech aktach - Marta Matyszczak, czyli leniwy odpoczynek nad morzem to nie z nimi

Od czasu do czasu wracam z przyjemnością do serii z Guciem, czyli kryminałów Marty Matyszczak z uroczym, trochę zrzędliwym kundelkiem. Sopot w trzech aktach to już 10 tom cyklu, ale chyba na razie nie będzie końca serii, mimo że pojawiła się równolegle seria z kotem w roli głównej (jej jeszcze nie znam).
Róża i Szymon Solańscy wreszcie chyba przeszli przez wszystkie prywatne zawirowania, ale ich życie małżeńskie napotkało dość prozaiczną przeszkodę - nie bardzo mają gdzie mieszkać, bo remont nie dość że się przeciągnął, to nie idzie wcale tak jak sobie to wyobrażali. Katastrofa. Szymon jednak znajduje pewien sposób na tą sytuację i po prostu daje nogę na urlop. Na szczęście nie zapomina o Róży i Guciu. Ba, okazuje się, że dodatkowo jako ogon przyczepiła się do nich sąsiadka, a w to samo miejsce jedzie również aspirant Barański z mecenas Potomek-Chojarską, która zdaje się zagięła na niego parol. Oj to będzie dziwny urlop. Zwłaszcza, że przecież Szymon niespecjalnie lubi dyskoteki, opalanie, czy spacery po molo. Czemu więc Sopot?

Cóż - czego nie robi się dla ukochanej. Ale i on nie będzie się nudził, bo przecież wiadomo że ta para przyciąga dziwne sytuacje. I tak zamiast odpoczywać beztrosko, cała ekipa ładuje się w śledztwo i to całkiem oficjalnie, bo nie dość że lokalna policja prosi o pomoc, to mają też podstawę formalną do dochodzenia, gdy zostaną wynajęci przez narzeczoną zmarłego właściciela pensjonatu. Sporo się tu dzieje, raz jedno będzie miał swój wkład, raz drugie i tak krok po kroku będą do czegoś dochodzić. A Gucio jak to on, większość rzeczy uzna za oczywistości, bo już dawno na nie wpadł. Jego komentarze do śledztwa i postępowania ludzi, rzucane poza momentami gdy akurat coś przegryza, stanowią o uroku tego cyklu. Po raz kolejny sprawa będzie miała swoje korzenie w przeszłości i autorka powoli będzie przed nami ją odsłaniać. Zaskoczeń wielkich nie ma, ale poziom poprzednich tomów jest w miarę utrzymany. Raczej nie czytajcie omijając kolejność, bo fajnie jest poznać bohaterów bliżej. Wtedy dziwne ekscesy Róży, czy idiotyczne zachowania Barańskiego będą bardziej czytelne i zabawne.
Choć nie ukrywam, że w tym tomie jakby trochę wszyscy znormalnieli i nawet Gucio nie jest tak zgryźliwy (choć cięty np. na Potomek-Chojarską).
Czytadło raczej dla fanów cyklu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz