Wrzesień kończę dobrym kryminałem! Czeskie krymi od wydawnictwa Afera czytuję praktycznie od początku i podoba mi się, że to dość wyselekcjonowane pozycje, nie ma takiej masy tytułów w skali roku jak to zadziało się z tym gatunkiem w Polsce. A Michała Sýkorę i stworzoną przez niego podinspektor Marie Výrovą już znam z poprzedniej książki wydanej w ramach tego cyklu, więc brałem w ciemno, bo bardzo podobał mi się ten klimat. Ktoś podsumował - za wolne, żmudne śledztwo, ale do cholery to bliższe realiów niż wszystkie sensacyjne produkcyjniaki. Mi ten klimat, powolne zbieranie śladów, hipotez, aż do emocjonującego finału bardzo pasuje. I u naszych południowych sąsiadów powieści tego autora są na tyle popularne, że doczekały się serialu. O Człowieku Pana Ministra przeczytacie tu.
W przypadku To jeszcze nie koniec, można rzec, że jest jeszcze bardziej nietypowo, bo to nie jest do końca oficjalne śledztwo. Przecież sprawa została zamknięta ponad dwadzieścia lat temu, szybko ją rozwiązano, więc czemu do niej wracać?
Ano dlatego, że komuś jednak to nie daje spokoju. Kobieta, która wtedy była dzieckiem, nigdy nie zapomniała tego koszmaru - u zaprzyjaźnionej rodziny, u której nocowała, zostało zamordowane w okrutny sposób niemowlę, a ona była jedną z pierwszych osób, która to zobaczyła. Szybko wtedy stwierdzono, że w domu poza matką nikogo zdolnego do takiej zbrodni nie było, tyle że do procesu nie doszło - kobieta popełniła samobójstwo w celi. Mało kto z bliskich chce wraca do tej sprawy, jednak może nie wszystko wtedy zostało dokonane zgodnie z procedurami? Výrova chce to sprawdzić i z przerażeniem stwierdza, że nic nie jest do końca takie jak powinno być. Znowu wraca wątek z pierwszego tomu - układów, w tym przypadku jeszcze za czasów partii, zacierania niewygodnych faktów i naciągania dowodów.
Skrupulatna i dociekliwa policjantka nie wycofa się nawet jeżeli będzie się jej grozić. Tylko czy po tylu latach jest jeszcze sposób na dojście do prawdy? Świetnie to wszystko rozpisane, zarówno od strony psychologicznej, jak i intrygi, bez udziwniania, jakoby ktoś cudownie nagle doznał olśnienia czy odszukał jakieś dowody.
Jak dla mnie świetny kryminał. Sýkora udowadnia, że mniej czasem znaczy więcej. Nie trzeba psychopatycznych morderców i fajerwerków. Zło często ma bardzo zwyczajną twarz, a dramaty rodzinne bywają bardziej prawdziwe i poruszające niż wymyślanie nie wiadomo jakich zwrotów akcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz