czwartek, 1 września 2022

Old, czyli spokojnie, to tylko kolejna faza projektu

Kiedyś filmy za którymi stał M. Night Shyamalan to było coś zaskakującego, coś na co się czekało. Facet ma dar, by z jednego prostego pomysły zbudować coś intrygującego, ale do cholery, coraz częściej zawodzi go intuicja i wypuszcza normalne gnioty. No bo przecież co innego odrobina akcentów paranormalnych, trącących grozą, a co innego gdy fundujesz widzom stek idiotyzmów, które nie trzymają się kupy, licząc na to, że szok i zagrożenie przeżywane przez aktorów przełożą się również na emocje widzów. No nie wyszło... 
Dziś więc króciutko. Wyobraźcie sobie atmosferę jak z Białego lotosu, a potem powolne przechodzenie ku Lost, z tym że z dodatkiem coraz większego natężenia makabry i idiotyzmów. No chyba nie dam rady bez zdradzania czegoś z fabuły napisać co mnie tak wkurzyło. Grupa turystów korzysta z wypoczynku w rajskim miejscu, mając trochę nadzieję, że pozwoli im to oderwać się od przeżywanych na co dzień problemów. Cieszą się z uwagi jaką poświęca im personel, a gdy proponuje im się wyprawę na ekskluzywną, odciętą od świata plaże, cieszą się na to jak małe dzieci. Tyle, że po znalezieniu się w tym miejscu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a oni nie mogą się stamtąd wydostać. Tu czas nie płynie w normalny sposób, a organizmy starzeją się w błyskawiczny sposób. W pół godziny nawet kilka lat? No to jak przeżyć tam do wieczora, co z dziećmi, co z ciałem, które starzeje się tak błyskawicznie? Narasta napięcie, tylko że zamiast cieszyć się odrobiną grozy, widz wkurza się na idiotyzmy jakie funduje mu reżyser. To się nie da od-zobaczyć...
Słabo zagrane, nieciekawe, idiotyczne. Omijajcie ten film z daleka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz