poniedziałek, 5 września 2022

Samotność długodystansowca czyli wychowawca w poprawczaku nie pochwali…

MaGa: Wychowawca w poprawczaku nie pochwali takiego myślenia. Bo chciałby z wychowanka poprawczaka uczynić porządnego człowieka. Porządnego… czyli jakiego? Grzecznego, praworządnego, bezproblemowego? A co jeśli wychowanek dokonał innego wyboru, może dla niego niekorzystnego, ale jego własnego?

Robert: No tak, zaczynasz od mojego dylematu, o którym powiedziałem tuż po spektaklu, że o ile rozumiem pewną antysystemowość tekstu, to żałuję że nie daje on nadziei na to że jest powrót do społeczeństwa bez łamania jego norm. Może to naiwna wiara w to, że jednak resocjalizacja nie musi być stratą czasu, ale widzę w niej miejsce również właśnie na takie spektakle, po to żeby rozmawiać o tym co musiałoby się stać, żeby człowiek chciał porzucić swoje dotychczasowe wybory i sposób na zarabianie na życie np. poprzez kradzież.
Pamiętajmy o tym, że książka i film powstały jeszcze w latach 60 - czy dziś naprawdę nie ma żadnych perspektyw, by wyrwać się z biedy i zmienić swój los? To co się niewiele zmieniło, to wpychanie młodych ludzi w sztywne ramy, w jakich chcą ich widzieć dorośli. Wychowawca, nauczyciel, kurator, strażnik, czasem rodzic, nie chcą słuchać, oni chcą by to ich słuchano. I chyba dlatego ta sztuka wciąż porusza, bo wydaje się głosem młodych wciąż brzmiącym szczerze i bardzo aktualnie - nie mów mi jak mam żyć, ja chcę żyć tak jak sam chcę. W adaptacji przygotowanej przez Teatr WARSawy to naprawdę nie jest żadna ramota, ale coś bardzo świeżego.



MaGa: Nie powinno się lubić tego młodzieniaszka, a jednak budzi on moją sympatię. Właśnie za to życie po swojemu, za ten sprzeciw zaprawiony ironią i sarkazmem, za brak bałwochwalczego szacunku dla tych co „nad nim”. Nawet za tę nierówną walkę z systemem, która zapewne zostanie skazana na porażkę. Jednak to jest jego wybór. Jego wolność. Jego godność.

Robert: Tego co w głowie mu nie odbiorą, a nawet jeżeli musi czasem wykazać posłuszeństwo, to ma też świadomość, że w każdej chwili może się postawić, akceptując wszelkie tego konsekwencje. Zobacz jak to fajnie tu gra - trzech aktorów, ale jedna postać i cały czas masz ten strumień świadomości, nie tylko to co się mówi, ale i to co się myśli. I jest to absolutnie żywe, mięsiste, barwne. Chłopak szczerze opowiada nie tylko o realiach życia w poprawczaku, ale i o tym dlaczego się tam znalazł, nie tylko o tym jak to dyrektor wmawia mu że powinien być dumny że może zdobyć puchar dla placówki w zawodach, ale i o tym że ma to głęboko w dupie i jest świadom jaka to wielka ściema z obietnicami jakie mu się funduje w zamian za zwycięstwo. Po cholerę grać w grę gdzie nie może wygrać, biegać w zawodach, żeby inni chełpili się jego medalem, jakby to oni go zdobyli. Biegnie dla siebie, bo tu może się odciąć od placówki, od wychowawców, ale i od myślenia, biegnie by poczuć się wolnym, nawet jeżeli to tylko chwila.

MaGa: Zarówno problematyka jak i sposób wystawienia może być tematem szerokiej dyskusji. Ja to kupuję. Trzech młodych aktorów, których pierwszy raz widziałam na scenie: Adam Rosa, Maciej Czerklański i Michał Iwaszkiewicz spisali się wyśmienicie. Barwny język, nawet z jego wulgaryzmami, nie raził; natomiast celność spostrzeżeń długodystansowca, w wykonaniu tych młodych aktorów, mocno przekonuje. A rewelacyjna muzyka Michała Lamży i Wojciecha Gumińskiego buduje dramaturgię. Zresztą, spod ręki reżysera Adama Sajnuka nie wychodzą tandetne przedstawienia.

Robert: Zgoda, tu do niewielu rzeczy można się przyczepić: jest pomysł i jest dobra jego realizacja, zagrane wszystko na pełnym zaangażowaniu, całym sobą i to się czuje. Dla mnie kolejny świetny spektakl Teatru WARSawy. Na pewno specyficzny, pewnie bardziej czytelny dla młodych, ale chętnie bym go pokazywał też rodzicom i nauczycielom.

MaGa: Kontestowanie rzeczywistości jest domeną młodych. Jednak godzenie się na zbyt wiele w imię domniemanego świętego spokoju w każdych czasach sprowadza się do syndromu gotowanej żaby. Główny bohater, mimo że nie jest świetlaną postacią, stawia temu czoła. Wie, że na krótką metę przegra. Ale on jest długodystansowcem…

Robert: To spektakl, który ze względu na język, na formę, pewnie niektórych będzie uwierał, ale przecież nie chodzi o pochwałę bycia w kontrze do zasad społecznych, a raczej o pytanie czy potrafimy z młodymi rozmawiać i czy przypadkiem nie robimy dla nich miejsca jedynie na naszych zasadach, nie pytając ich o zdanie, nie rozumiejąc ich problemów. Ciekawe, energetyczne i z pomysłem!

Maga: Polecam ten spektakl zarówno młodym gniewnym, jak i dojrzałym, którzy „gotują żabę”.

Samotność długodystansowca
na podstawie książki Alana Sillitoe
Społeczna Scena Debiutów Teatru WARSawy
Reżyseria i adaptacja: Adam SAJNUK
Obsada: Adam ROSA, Maciej CZERKLAŃSKI, Michał IWASZKIEWICZ
Kostiumy i scenografia: Katarzyna ADAMCZYK
Muzyka na żywo: Michał LAMŻA / Wojciech GUMIŃSKI
Plakat: Rafał MESZKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz