wtorek, 29 lipca 2014

Luxtorpeda - koncert Pamiętamy'44, czyli ci co słuchali i ci pogujący

Po ubiegłorocznym koncercie Lao Che, mocno byłem nakręcony na kolejny koncert organizowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Pomysł by zapraszać artystów grających bardzo różną muzykę, by mogli na swój sposób włączyć się w świętowanie rocznicy i w budowanie pamięci o Powstaniu - jest po prostu świetny. Okazuje się, że wokół Muzeum mogą gromadzić się ludzie z tak różnych środowisk i pokoleń, że to aż zadziwiające. 
Było już sporo różnych projektów muzycznych przez ostatnie lata, na półkach mam kilka płytek, ale rzadko kiedy oglądałem te wydarzenia na żywo. W tym roku się udało. Ale wiecie co?
 

Chyba ubiegłoroczny występ Lao Che i materiał, który przecież stworzyli specjalnie wokół tematu Powstania Warszawskiego, jego wyjątkowa oprawa wizualna narobiła mi tyle smaku, że trudno to będzie przebić. Luxtorpeda ściągnęła tłumy, ale było jakoś tak... zwyczajnie. Atmosfera niewiele różniła się od tego co na ich koncertach normalnie się dzieje. No może było więcej osób słuchających i nie rzucających się w pogo, ciut więcej rodzin z dziećmi. Nawet wyjątkowa atmosfera tego miejsca tym razem nie zadziałała jakoś zbyt mocno. Litza robił niby co mógł - jakoś próbował nawiązywać do Powstania, do heroizmu, odwagi, wolności, ale i tak chwilami to zgrzytało, bo teksty nijak się miały do rocznicy, do tego miejsca. 
Było oczywiście kilka numerów takich choćby jak "Za wolność" (choć dotyczył on innego i to zwycięskiego powstania), czy "Hymn", które w takich okolicznościach zabrzmiały świetnie, wyjątkowo. Ale reszta? Niby się bawiłem, ale czułem się trochę dziwnie. To tak jakby wspominając ofiary jakiejś tragedii poświecić im kilka poważnych kawałków i tekstów, a potem rzucić się w pogo przy innych bardziej skocznych i radosnych kawałkach. Miało być dużo premierowo, ale niestety panowie oparli się głównie o znane numery. 

litza_luxtorpeda_nowespojrzenieLubię tę kapelę i doceniam m.in. za bezkompromisowość, ale mimo wszystko wolałbym chyba gdyby trochę rozważniej przemyśleli repertuar, nawet kosztem skrócenia koncertu. A nawiązania do braku wolności w mediach może i były fajnym przytykiem, biorąc pod uwagę kto koncert transmitował, ale chyba przy takiej okazji wolałbym więcej słów dotyczących historii niż współczesności. Choć za jedno na pewno należą się brawa: za powiedzenie głośno o projekcie Płonące miasto. Kapitalny pomysł! Nie tylko słowa, ale i czyny mogą dziś być żywym pomnikiem tych co polegli i naszej o nich pamięci.
Muzycznie było świetnie, ale ich koncerty zawsze są na wysokim poziomie. No i goście - aż żal że tylko dwa numery, bo głos Ani z Dikandy fenomenalny.   
PS No i moje pytanie - gdzie ta obiecywana fenomenalna oprawa świetlna?

PS 2 Więcej kapitalnych zdjęć z koncertu znajdziecie tu. To obok pochodzi właśnie z tej strony.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz