![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3MVJSg-3NLOOZHeqVmujqF2OuoJdIEJKJga81UIeZGUgDH36VTmyzHioO8ifXhELxj3zJkxHhogBpNIh3x0GBdYrJ1IKMaOwdMyYFZKChcYeW47ewbmtpAiw6I6R6cmCXt-Zd1mOrhOYR/s320/wladcy-chaosu__300_427.jpg)
Mayhem, Burzum, to legendy dla fanów black metalu. Ale ten film, choć teoretycznie miał pokazać ich drogę do sławy, nie skupia się na muzyce, ale na ich problemach psychicznych - kompleksach, żądzy władzy i sławy Euronymousa, śmierci samobójczej jego kolegi i psychopatycznej osobowości Varga, który za wszelką cenę próbuje udowodnić, że potrafi zrobić wszystko to o czym inni jedynie gadają. I choć w całej ich fascynacji nazizmem, satanizmem, śmiercią i mrokiem można dopatrzeć się bardziej symboliki, chęci szokowania, to podpalanie kościołów i mordowanie ludzi jako naturalna konsekwencja takich fascynacji już wcale zabawna nie jest. I to jest w tym filmie dziwne.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8eAjqDFgTJKVunbqvdlFB32JyLQW_AO4KlwnpY18Lr9vJJQjmRZjnjPZlHyGFPSVlw6QTyeLGu-2Czn5lx8Ms0Hqw9rEPIB4VJp3g6fqKz8mHJxUeOfq58bE0hB2-zM7emzS0lfREyRW3/s320/wwcbj94.jpg)
I niby główne zdarzenia są prawdziwe, ale sugerowanie, że to jest cała o nich prawda wydaje się sporo na wyrost. No i najważniejsze: ja się pytam: gdzie muzyka? Dopiero gdy ją słyszysz możesz zrozumieć jak wpływa na ludzi, jakie może powodować emocje i nastroje. Gdy jej nie ma tak jak tu na ekranie zostają same obrazy, które masz wrażenie, że są albo na pokaz albo dziełem świra.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxOdGhW2ChswSSHvtGInTEIhFL7F1yLgVAv5twNBP3AB8lZiPzQX67aLLQWidcJvgpFy9QtC5rEZs_e9dJgd1mRVEbkNz6jzVhOzCl2WZcc6XMIYOKiJSTsrUZ-R4xSHySEefb_Lw_2R6Z/s320/heavy-trip-hevi-reissu-cover-okladka.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj48dqJhtfj2Pd7_5LSDGWOlXvf6lGX1enioFYwEqExsBaPP4C7Ra4eZrVu0qtcFFaMe7W6McmiGmoQ57y4d_6Qj2bEdjGjfrNTuXwAlGarc0jCSYQRbRYUqDU624aqvg5r0_AfS_gB14Zp/s320/heavytrip.jpg)
Chłopaki mieszkają w miasteczku gdzie nic się nie dzieje, grają po różnych piwnicach i marzą o sławie. Tylko jak to zrobić, skoro w okolicy jedynym koncertującym jest ktoś w rodzaju naszego Sławomira, a ich muzyki nikt nie rozumie. Nawet jeżeli znajdą coś oryginalnego (odgłos łamanych kości renifera w rzeźni), to jak się przebić ze swoją kasetą gdzieś dalej...
I oto los się do nich uśmiecha. A może to tylko tak im się wydaje. Przecież początkiem drogi do Norwegii dla Finów jest kłamstwo ich lidera. Kłamstwo do którego nie potrafi się przyznać i potem już nie potrafi zatrzymać machiny jaką uruchomił. Jadą na festiwal! I dotrą, choćby byli ścigani przez policję, antyterrorystów i tych, którym ukradli furgonetkę.
Sympatyczni bohaterowie, fajna ścieżka, trochę absurdalnego humoru - to komedia w stylu filmów Waititiego.
I choć pełno tu przerysowań, to nie ma się tego wrażenia, że ktoś potraktował chłopaków i ich muzę niepoważnie - wręcz odwrotnie i to jest fajne.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih8iW8YBr_kGTvjpaojS4qXGSRcw8t8dK1pzndiBLO-4_-O1ajMFKm1VnXxjQXiB-E7Ohbn1IOOw9gdyUR1f8UXA_7zzVL3FCl2WysNBwTxQMXtpiWUe_sHGvgq2tU4J0PQUekmy4VhubK/s320/heavy-trip-1.jpeg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz