poniedziałek, 13 maja 2024

It is what it is - Sonic Universe, czyli ktoś potrzebuje porcji energii?

Poniedziałki miały być muzyczne, no to łapcie świeży i energetyczny krążek. Niby ostatnio rzadziej siedzę w ostrych klimatach, ale ci łoją nie tylko ostro, ale i z klasą. Zresztą co się dziwić - za nowym projektem stoi m.in. Corey Glover z Living Colour. Trochę tamtego ducha tu się przemyciło.

Panowie zafundowali nam 10 numerów i może niby bez zaskoczeń w porównaniu do tego czym się zajmują na co dzień, ale jest w tym też jakaś świeżość, jakby w nowym składzie potrafili złapać trochę oddechu i zacząć się bawić muzyką jak za dawnych lat. A przecież grają już długo.

Jest moc - ich debiutancki krążek to mieszanka metalu, rocka, ale i funku. Jak się okazuje nie trzeba jedynie ryczeć do mikrofonu przy cięższych riffach. Oni bujają, potrafią prawie tanecznie rozkołysać, a potem wbić w ziemię potężną perkusją i ścianą dźwięków.


Nawet gdy jest wydawałoby się spokojniej jak np. w Whisper to the scream, to zaraz możemy spodziewać się mocniejszego akcentu. I to właśnie jest fajne. Przedziwna mieszanka, charakterystyczne partie wokalne, w których sporo jest właśnie funkowej barwy, a do tego te solówki, to mocne uderzenie. O tak! Słuchać odpowiednio głośno, aby krew zaczęła trochę żywiej pulsować!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz