Kolejna rzecz z serii Stehlik, czyli wybór tego co ciekawe z literatury czeskiej dokonany przez Mariusza Szczygła. Nie tylko cudne okładki, ale niezła porcja dobrej literatury, dobrego humoru.
Choć w tym przypadku ten humor dość gorzki. Zachwyca wyobraźnia autora, to jak bawi się wymyślaniem tytułów, zakończeń, zwrotów akcji, ale to nie są proste komedie. W oparach absurdu (chwilami), w realiach Czechosłowacji (najczęściej) dotykamy bowiem ludzkich charakterów, wyborów i postaw, w których raczej niewiele jest do śmiechu. Sporo tu normalnego świństwa, tyle że próbuje się wytłumaczyć, a na pewno niewiele prawdziwego szczęścia. Znaleźć drugą połówkę i przeżyć z nią szczęśliwie całe życie - tylko pomarzyć. Ale może wtedy nie byłoby o czym pisać? Skoro pojawia się zdrada, kłamstwa, jakieś złe decyzje, od razu robi się ciekawie...
Świece w pogańskim gaju to zbiór 24 opowiadań pełnych przewrotnego i chwilami czarnego humoru. Lekkie, niebanalne i chwilami trochę surrealistyczne.
Najważniejsze tu wydaje się zaskoczenie czytelnika i to się często udaje, bo opowiadanie idzie w stronę, której byśmy się nie spodziewali.
Ciekawe, że tak dużo miejsca zajmują tu postawy Czechów wobec komunizmu - donoszenie, współpraca ze służbami, tak jakby naprawdę konsekwencje różnych wyborów ciągnęły się aż do dziś i mogły wpływać na ludzkie życie. Ktoś nie mógł iść na studia, a ktoś inny brylował zarówno w tamtym ustroju, jak i w tym... Jiří Kamen niby nie ocenia, nie moralizuje, czuje się jednak, że sporą frajdę daje mu bawienie się wymyślanymi przez siebie postaciami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz