piątek, 26 lutego 2021

Człowiek Pana Ministra - Michal Sýkora, czyli nowe czasy, ale mentalność jakby dawna

Dawno nie czytałem tak dobrego kryminału, a zaglądający na Notatnik, wiedzą że czytam ich sporo, zwykle jeden kończąc i od razy zaczynając kolejny.
Co ciekawe, kluczem do takiej wysokiej oceny wcale nie jest jakieś wielkie zaskoczenie, nowe ujęcie, szczególnie okrutny psychopata, czy trzymająca za gardło akcja. Kluczem jest raczej staranność za jaką zbudowana została intryga i wątki poboczne, poczucie satysfakcji, które towarzyszy do ostatniej strony (a ile razy przecież jako czytelnicy marudzimy na rozczarowujący finał). Dobrze nakreślone postacie i napięcie między nimi, ta wyczuwalna bezradność, gdy nie masz jak udowodnić swoich podejrzeń, gdy śledztwo wymyka ci się z rąk lub ktoś próbuje ci je odebrać - właśnie to sprawia, że właśnie ten kryminał dał szczególnie dużo frajdy.
Może jest w tym moim zachwycie również fakt, iż choć akcja dzieje się nie w Polsce, a czeskim Ołomuńcu, to czułem się tak, jakby ktoś pisał o naszej rzeczywistości. Układy, układziki, dziwne związki polityków i biznesmenów, naciski na policjantów, by pewnych spraw nie ruszali, wyciąganie haków, by kogoś zdyskredytować. Podobne marzenia o ściganiu nieuczciwych, o tym by na poziomie można było żyć bez przekrętów i podobna gorycz, gdy widzisz ilość afer, z którymi nikt nic nie robi i kariery ludzi, którzy nie przepracowali sensownie pewnie jednego roku. 


Wszystko zaczyna się od tego, że na uniwersytecie w Ołomuńcu zostaje odnalezione ciało docenta Ondřeja Chalupy. Czy motywem zbrodni mógł być fakt, iż od dłuższego czasu śledził finanse uczelni i doszukiwał się przekrętów, jakie miały się pojawić przy remoncie zabytkowych budynków uczelni? Oskarżany przez niego kwestor, dotąd cieszył się poparciem władz uniwersytetu, oficjalnie nigdy nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości w papierach, a teraz ten człowiek ma nawet trafić do rządu, gdzie jego dawny kolega piastuje stanowisko ministra spraw wewnętrznych.
Śledztwo na pewno nie będzie proste, bo zespół podinspektor Marie Výrovej przeżywa trudne chwile i konflikty wewnętrzne. Gdy już wydaje im się, że mają ślad, nagle on znika, a potem co i rusz, wykruszają się ci, na których szefowa najbardziej mogła liczyć. Przeczucie nie wystarczy by coś udowodnić, a urzędowa góra, najwyraźniej nie życzy sobie, żeby pewne sprawy drążyć. 

Wielowątkowość i przeskakiwanie z postaci na postać jedynie na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, że wybije nas z rytmu, potem właśnie docenia się to tło obyczajowe, prywatną twarz bohaterów, bo dzięki temu wydają się bardziej prawdziwi, ciekawsi. I to wszystko ładnie się komponuje w całość. A dzięki temu, że trochę tych policjantów poznajemy, z tym większą nadzieją będziemy mogli wypatrywać tłumaczenia i wydania kolejnych tomów z tego cyklu autorstwa Michala Sýkory (w Czechach powstał nawet miniserial na podstawie tych książek).

Polecam nie tylko czechofilom!

1 komentarz:

  1. BARDZO udana książka którą warto przeczytać. Jedna z lepszych ostatnimi czasy.

    OdpowiedzUsuń