wtorek, 13 czerwca 2023

Na obcej ziemi. Nowe życie - Joanna Jax, czyli to o tym co było należy zapomnieć...

No i tak to u mnie bywa. Coś poważniejszego i potem wypad w kierunku literatury bardzo lekkiej, rozrywkowej. Do listy autorów, z których twórczością dane mi było się zapoznać dołączam więc kolejne, głośne nazwisko. Joanna Jax od dłuższego czasu pojawia się wśród pisarek, które potrafią wciągnąć czytelnika (czy raczej czytelniczki) w piękne, rozbudowane historie pełne uczuć, dramatów i westchnień. Potrafi też ciekawie wykorzystać tło historyczne. Miałem chyba jednak trochę pecha, bo liczyłem na to, że uda mi się wejść jej ostatnią książką w nową serię, poznać bohaterów i potem zdecydować czy chcę śledzić dalej ich losy. Tymczasem seria "Na obcej ziemi" jest kontynuacją innego cyklu, do którego autorka wciąż się odwołuje, losy bohaterów są mocno powikłane i przez to traci się sporo frajdy. Źle trafiłem, więc moje odczucia będą pewnie nie aż tak pozytywne, jak fanek które znają już te postacie i chcą dowiedzieć się co działo się z nimi dalej. Tą serią, do której "Nowe życie" się odwołuje jest Saga Wołyńska, pokazująca dramatyczne napięcia między Ukraińcami i Polakami w końcówce II wojny światowej. Śmierć przeplata się z miłością, zdrada z tęsknotą, nienawiść z pożądaniem. A co z tymi, którzy przeżyli? 

Ano jak wszyscy wiemy, wielu przymusowo musiało porzucić swoje domy i gospodarstwa, jechać na ziemie "odzyskane" bo tam wskazano im, że ma być ich nowa ojczyzna. Czy było łatwo im się tam odnaleźć? Joanna Jax opowiada nam o tym jak wyglądała rzeczywistość we Wrocławiu, gdzie zniszczenia były dość duże, o mieszkania trudno, o pracę również. Ci którzy dostali przydział gospodarki zwykle wieźli ze sobą jakieś zwierzęta i na początek coś mieli, ale ci którzy wybrali miasto, byli trochę zdani sami na siebie. Z aprowizacją było ciężko, dookoła masa cwaniaków, którzy tylko czyhali na jakieś okazje, na szaber, a władza skupiona była bardziej na łapaniu "wrogów ludu" i umocnieniu się w ludzkich umysłach strachem, niż na pomaganiu każdemu kto tego potrzebował. A jeżeli miał "podejrzaną" przeszłość, czyli działał w AK, może miał korzenie ukraińskie, prędzej niż na pomoc, mógł liczyć na celę i długi wyrok. Obiecany "raj" okazał się dość ponury.

Właśnie w taką rzeczywistość wrzuca autorka swoich bohaterów. I jeżeli już przestanie Wam przeszkadzać nawiązywanie do faktów z poprzednich książek lub jeżeli może je znacie, pewnie wciągniecie się w tą historię. Ja miałem z tym kłopot i pewnie dlatego nie miałem tak wielkiej frajdy z lektury. Zresztą zwykle oczekuję od sagi ciut więcej niż zakazanej miłości, rodziców, którzy się obrazili za wybór męża, którego nie akceptują, zazdrosnej sąsiadki... Tu tego typu wątki ciągną całą fabułę. No owszem, każdy z nich ma dodatkowe elementy, czyli np. kochankowie muszą się ukrywać, bo mąż kobiety to wysoko postawiony oficer radziecki, cholernie o nią zazdrosny. Tylko czy to naprawdę może zapewnić jakiś dreszczyk emocji? No dla mnie okazało się ciut za mało. Stopień skomplikowania zaś wcześniejszych ich związków, typu ona uratowała mu życie, choć zabił jej męża i poszła za innym, bo uznała, że tylko tak zapewni szczęście dla ich dziecka, raczej mnie drażnił niż zaciekawiał. Dramatów tu nie zabraknie, ale wszystkie mają jak na mój gust dość letnią temperaturę. Chyba, że autorka ma zamiar podnosić ją dopiero w kolejnych tomach cyklu, a to była dopiero rozgrzewka.

Najciekawsze? Chyba nie sprawy sercowe a dylematy: czy dawną nienawiść do komunistów schować głęboko w kieszeń i zapisać się do partii, iść na kompromis, jeżeli nie widzę innej możliwości na to, by zapewnić lepsze życie dla rodziny. Skoro raczej nie będzie innej, lepszej Polski w najbliższej przyszłości, bo Zachód nas zostawił, warto żyć mrzonką, czy po prostu starać się przeżyć, byle nikogo nie krzywdzić...
 
Na okładce czytamy: "porywająca"... Yyyyyy... delikatnie mówiąc nie bardzo. Ale to kwestia gustu. W końcu są ludzie, których zachwyca literatura "około obozowa" i nie przekonasz ich do tego, że coś z nimi jest nie tak.
No cóż. Ja wciąż nie przekonany, mimo że zachwytów na temat twórczości Jax dookoła sporo. Pewnie sięgnę kiedyś po coś jeszcze, żeby zweryfikować ich trafność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz