Na podróż jedna książka, ale coś tam jeszcze w komórce jakby co na zapas i w audio i w e-wersjach. Generalnie jednak znikam na cztery dni, wylogowując się trochę z wszelkich aktywności cyfrowych. Może potem napiszę coś o tym jak było :)
Niby góry czy inne wyjazdy bywały intensywne, zawsze jednak była taka pokusa, by choć na chwilę wejść do sieci, coś sprawdzić albo wrzucić. Zostawiam ostatnią notkę w tym miesiącu, zamykając czerwiec zgodnie z planem, a wracam pewnie w pierwszych dniach lipca. W planach m.in. Sydonia, na pewno coś filmowego, zaległości teatralne, coś SF, biografia Kory, może coś ze Skandynawii... No jest tego trochę na szczęście w szkicach.
Na długi urlop kolejny rok raczej nie ma szans, łapię więc choć kilka dni... Kierunek: Tyniec.
A na dziś klimaty japońskie i dość sympatyczne. Choć nie wiem czemu wokół kilku tytułów z tego kraju aż tyle robi się zamieszania, bo nie są aż tak zaskakujące jakby się mogło wydawać*, to przyznaję, że zostają w głowie dzięki odrobinie egzotyki i właśnie takiej ciepłej, pozytywnej energii jaka w nich jest. Nie są cukierkowe. Nie brak tam trudnych emocji. Nawet chwilami może drażnić pewnego rodzaju chłód emocjonalny (ale to raczej po prostu różnice kulturowe i temperamentalne) bohaterów, a mimo to zostajemy ze sporą kulą ciepła wypełniającą nasze serducha. Może w tym tkwi ich siła? Proste sprawy podane trochę w inny niż dotąd sprawy. Zmusić do refleksji, do zmiany, trochę terapią szokową.
Niby to wiemy - czasem dopiero utrata czegoś, sprawia że dociera do nas wartość tego co tracimy. Toshikazu Kawaguchi jednak nie uderza w bardzo dramatyczne tony, ale proponuje nam rozwiązanie rodem z fantastyki, zgrabnie je komplikuje, żebyśmy byli świadomi, że nie jest ono idealne, a potem zostawia z decyzją... Jak bowiem inaczej traktować możliwość cofnięcia się w czasie? Któż by tego nie pragnął? Przy wszystkich ograniczeniach tego pomysłu, liczba chętnych jednak szybko maleje, zostają jedynie ci najbardziej zmotywowani. Świadomi są tego, że nie będą mogli wpłynąć na przebieg wydarzeń, że mają ograniczony czas, że nie będą mogli wybrać sobie miejsca ani go zmieniać. Tak to właśnie dziwnie działa - o niewielkiej kawiarni w Tokio było w pewnym czasie głośno, ale gdy sensacja ucichła, a sceptycy zagłuszyli wszystkie głosy entuzjastów, znowu zrobiło się w niej kameralnie. Obsługa na twoje specjalne życzenie może przypomnieć zasady i pomóc wyruszyć ci w przeszłość, być mógł spotkać się z kimś dla ciebie ważnym, załatwić jakąś sprawę, której nie podjąłeś, powiedzieć coś co nie zostało wypowiedziane, a może coś usłyszeć albo chociaż jeszcze raz spojrzeć w oczy...
I mimo, że nie odwrócisz tego co się stało, to jednak ta chwila może zmienić ciebie... Może pomóc w podjęciu decyzji, może sprawić że coś sobie wybaczysz albo z czymś się pogodzisz. I w tym prostym pomyśle jest mądrość. Nikt nie obiecuje ci cudów, naprawienia świata. Ale dostajesz szansę na to, żeby jeszcze raz być może coś zobaczyć, zrozumieć, odnaleźć. Cztery historie, w których znajdziecie piękne uczucia, choć i trudne przeżycia. Miłość ma niejedno oblicze.
No dobra, przyznaję, że i mnie troszkę ta książka wzruszyła. Ale tak troszeczkę... A spodziewałem się nie wiadomo czego. I może właśnie to jest też klucz do jej fabuły? Nie spodziewaj się fajerwerków i tego, że świat się zmieni. Wystarczy, że coś zmieni się w Twoim sercu.
Jest w tym nutka nostalgii, jest odrobina humoru, no i przede wszystkim masa ciepła.
*a może problem tkwi w tym, że niestety tłumaczone są zwykle nie z japońskiego, tylko z angielskiego i dlatego wydają się tak proste, pełne powtórzeń i mądrości rodem z książek Coelho?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz