Kojarzycie program "Polacy za granicą"? To pewnie kojarzycie też jego prowadzącą, czyli Agnieszka Kołodziejska. Jeździ w różne miejsca świata, na zaproszenie rodaków tam mieszkających, by mogli trochę opowiedzieć jak się tam żyje. I trochę taki pomysł powiela jej książka, tyle że mniej tu wywiadów, oczywiście nie ma tych pięknych krajobrazów i ciekawych miejscówek, a więcej jej komentarza, który trochę te historie porządkuje. I niby nic super odkrywczego nie ma w stwierdzeniu: teraz nie jeździ się raczej na zarobek, po to by wrócić, młodzi przenoszą się najczęściej szukając po prostu dla siebie lepszych szans na życie, żegnając się z ojczyzną. Oczywiście nie wszyscy, bo i nie każdemu udaje się tak, żeby nie pomyślał że jednak może przy wsparciu rodziny i przyjaciół byłoby łatwiej. Różnorodność nie jest tu wadą, ale raczej zaletą, bo mamy pełen przekrój spojrzeń na np. na to czy za granicą jest bezpiecznie albo czy rodacy się wspierają na emigracji. Autorka postawiła kilka ważnych kwestii i według nich uporządkowała rozmowy ze swoimi bohaterami. Czasem opowiada o nich sama, czasem cytuje ich wypowiedzi, to co może troszkę przeszkadzać w trakcie lektury, że do wielu z postaci powraca kilkukrotnie, musi więc ich przypominać, bo inaczej czytelnik by się pogubił w ilości tych historii. Niektóre widać, że i ją bardziej poruszyły, dopytywała o wiele rzeczy (np. o stosunek do kobiet w krajach muzułmańskich), czuje się, że osoba opowiadająca stała się w jakiś sposób bliska autorce ze względu na ciężar emocjonalny tego co mówi, w kilku miejscach pojawiają się również jej wątki osobiste (nie tylko jej podróże, ale jej siostra, która wybrała życie na Wyspach Brytyjskich). Czyta się to wszystko błyskawicznie, ze zdumieniem czasem odkrywając jak łatwo niektórym przychodzi wyruszenie z kraju i z jaką determinacją szukają lepszego życia. Nie oszukujmy się - poza pragnieniem przeżycia przygody, to właśnie kasa jest najczęstszą przyczyną decyzji o wyjeździe, dlatego pytania o to czy tam naprawdę jest łatwiej, jak na Polaków patrzą w danym kraju, jakie są najczęstsze problemy, mogą być może nawet pomóc komuś w pozbyciu się lęku. Nikt nie obiecuje, że będzie super łatwo, ale zwykle po kilku latach można stanąć na nogi we własnych czterech ścianach, o czym w Polsce wielu młodych może jedynie pomarzyć. Pojawiają się pytania o miłość, o rodzinę i o dzieci (a także o wychowanie na obczyźnie), widać więc, że to nie jest płytkie: lepsze płace, słońce i święty spokój. Od Jamajki i ciepłych krajów, aż po Pakistan, Kuwejt, czy Australię. Czy różnice pomiędzy wyjazdem bardzo dalekim, a jedynie rzut beretem od Polski (np. do Niemiec) są istotne? Czy trzeba mieć jakieś szczególne cechy charakteru żeby zdecydować się na emigrację?
Nie oczekujcie wyciągania jakichś diagnoz, czy ogólnych prób podsumowania zjawiska, szykujcie się raczej na ciekawe rozmowy z tymi, którzy się zdecydowali wyjechać. Co ważne - to najczęściej ludzie, którzy ruszali z Polski już po roku 1989, nie będzie tu więc raczej martyrologii, walki z komuną i ogromnych różnic pomiędzy poziomem życia. Pewnie to ostatnie wciąż jest odczuwalne, ale jak podkreśla wielu rozmówców Pani Agnieszki, nie tylko o to chodzi - pewnie również o inne tempo życia, o egzotykę, o inne relacje międzyludzkie. Niektórzy postanowili wrócić, ale czy żałują wyjazdu i czego się nauczyli? Może odpowiedź na ostatnie pytanie jest właśnie najciekawsza. Spróbujcie ją sami tu odszukać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz