środa, 14 czerwca 2023

Baron Münchhausen dla dorosłych, czyli inkwizycja przychodzi po cichu

Powiem od razu – z tego spektaklu wyszłam zachwycona. Tak dobrego tekstu, tak wieloznacznego w swojej wymowie, tak misternie plecionego dawno nie słyszałam. W dodatku mądrego. Wielkie brawa dla autora, Macieja Wojtyszki.

Baron von Münchhausen, znany przede wszystkim jako wielki blagier i awanturnik z XVIII wieku, w przedstawieniu Wojtyszki jest już mocno starszym człowiekiem. Wprawdzie dalej broni się przed nudą codzienności wymyślając fantastyczne historyjki, ale jednocześnie co jakiś czas uchyla rąbka swoich przemyśleń i wówczas widzimy pod maską trefnisia człowieka, który przeżył wiele i ma nam coś ważnego do przekazania. Wie, że jest odmienny, nie pasuje do porządku świata jaki pragną mu narzucić inni, wie że może przyjdzie mu kiedyś zapłacić za tę irytację otoczenia, jednak nie zamierza wpisywać się w cudze oczekiwania. 
 
Buntownik? Jeśli tak, to ma świadomość, że będzie kochany przez wielu, ale również nienawidzony przez wielu. Szczególnie przez tych na szczytach władzy. Tych, którzy pragną być podziwianymi zarówno z racji urodzenia jak i piastowanych stanowisk. Postawa Barona kładzie kłam tym dążeniom. Władza nie lubi śmiechu z siebie. Te fantazje deprecjonują możnych tego świata. Tak być nie może. Władza potrafi być bezwzględna, ale Baron o tym wie. Na taką okoliczność może wyciągnąć rodzinną Wielką Księgę. Kłamliwe historyjki spisane przez innych na temat tego fantasty mogą Barona skrócić o głowę, ale… kłamstwo może zabić, jednak inne kłamstwo może ocalić. I jak się poruszać w świecie rzeczywistym mając taką wiedzę? Jak sam twierdzi: Inkwizycja przychodzi po cichu. Trzeba być czujnym. Życie to teatr, można założyć maskę trefnisia i pod jej osłoną powiedzieć prawdę czy przekazać rzeczy naprawdę ważne, a tym samym zaznaczyć swoje istnienie i poglądy. Teatr daje wolność – pod warunkiem, że jest się jego właścicielem. Fantazje Barona to jego teatr, jego komedia i jego dramat. Fantazje nie z tej ziemi jego bawią, innych zaskakują. Jego dramaty pozwalają się ukryć za maską mistyfikatora (jak wówczas, gdy historia wyciągania siebie za włosy z bagna miała przykryć koszmar wojennych przeżyć by zachować zdrowe zmysły).

 
fot. Krzysztof Bielinski,
materiały ze strony Teatru Narodowego
Kiedy Jan Englert jako Münchhausen chyżo wbiega na scenę ma się wrażenie, że tego aktora lata się nie imają. Daje wspaniały popis gry aktorskiej, cudownie balansuje pomiędzy światem ułudy a światem rzeczywistym. Ewa Wiśniewska jako żona Barona jest w tej roli doskonała. Raz lekko podchmielona, raz wyrozumiała, choć lekko już znużona jego „występkami”, jednak aż wzruszająca w swojej miłości i lojalności do męża. Patrycja Soliman jako córka Emilia. przyciąga nie tylko urodą, ale również pięknie ustawionym głosem i doskonałym ruchem scenicznym. Hubert Paszkiewicz jako inteligentny syn (ach, ten wykład na temat zer) i urzędnik państwowy – Grzegorz Kwiecień, potrafiący w mig łapać sugestie Emilii, pięknie wpisują się w tę źdźbło zwariowaną gromadę. Na tym tle Ireneusz Czop jako prokurator jest doprawdy przerażający. Ruch, tembr głosu… wszystko w tej postaci budzi grozę. Pięknie zagrane.

Nic dodać. Wspaniały spektakl.
Polecam
MaGa

Teatr Narodowy – Baron Münchhausen dla dorosłych
reżyseria: Maciej Wojtyszko
scenografia: Wojciech Stefaniak
kostiumy: Martyna Kander
muzyka: Irina Blokhina
reżyseria światła: Karolina Gębska
efekt kaskaderski: Andrzej Słomiński
obsada:
Jan Englert – Baron Münchhausen
Ewa Wiśniewska – Jakobina, żona Barona
Patrycja Soliman – córka Emilia
Hubert Paszkiewicz – syn Ernest
Grzegorz Kwiecień – urzędnik Tomasz Miller
Ireneusz Czop – prokurator krajowy Hemryk Kramer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz